Interia: Thomas Tuchel jest po pierwszych treningach z Borussią Dortmund. Jest w stanie nawiązać do sukcesów Juergena Kloppa? Dariusz Pasieka: - Pracowałem kilka miesięcy z Tuchelem w Augsburgu. Gdy byłem asystentem trenera, on koordynował grupy młodzieżowe i był szkoleniowcem drugiego zespołu, także trochę go znam. - Odniósłbym się do podobnej sytuacji, która miała miejsce w Mainz. Jak odszedł Klopp, to wszyscy myśleli, że nikt nie będzie w stanie mu dorównać. Okazało się jednak, że Tuchel ma lepsze statystyki. W Borussii jest teraz podobna sytuacja. To co zrobił Klopp w Dortmundzie, to świetna sprawa. Siedem lat dobrej pracy. Gdy przejmował BVB, zespół był w trudnej sytuacji finansowej. Dzisiaj to czołowy klub Bundesligi. Potencjał Borussii jest na pewno większy niż Mainz. Tuchel udowodnił, że potrafi grać efektownie. Szybko przechodzić z defensywy w ofensywę. Stawia na piłkarzy wybieganych. To koncepcja, którą miał kiedyś Klopp i dzisiaj Tuchel ma podobną. Borussia potrzebuję gruntownych zmian, czy tylko kosmetycznych poprawek? - Dzisiaj nie jest łatwo odejść z Borussii. Reus zostaje, Guendogan przedłużył kontrakt, Hummels też na razie nie został sprzedany. Odszedł Langerak, ale nie jest to wielki problem. Szkielet został. Ta drużyna, nawet jeśli nie będzie jakiś pokaźnych transferów, ma potencjał. BVB jest w stanie przedstawić jeszcze jakiś ciekawy ruch. Duże zmiany nie są potrzebne. Myślę, że skończyła się chemia pomiędzy Kloppem i drużyną. Siedem lat tego samego wyczerpującego treningu. - Tuchel jest bardzo ekspresywny. Wydaje mi się, że potrafi zmotywować zespół. Nie tylko na treningu, ale także w czasie trwania meczu. Klopp powiesił Tuchelowi bardzo wysoko poprzeczkę. Tuchel ma swoje ambicje, klub też je ma. Konkurencja jednak nie śpi. Jest Bayer Leverkusen, Schalke 04, VfL Wolfsburg. Nie będzie łatwo powtórzyć sukcesów Kloppa z takimi rywalami. Nie mówiąc już o Bayernie, który ma ogromną klasę. Może się okazać, że Tuchel zrobił wszystko co możliwe, ale powtórzenie sukcesów i tak będzie niezwykle trudne. Błaszczykowski i Piszczek będą w przyszłym sezonie odgrywać kluczowe role w Borussii? - Myślę, że tak. Łukasz należy do czołowych prawych obrońców Bundesligi. Kuba nie jest jeszcze wyeksploatowany i jest wartościowym piłkarzem. Poza tym, patrząc na sposób gry, na piłkarzy, których Tuchel lubi, są to zawodnicy, którzy dużo biegają, szybko przechodzą z obrony do ataku i błyskawicznie kończą akcję - po czterech, pięciu podaniach. To cechowała Mainz za czasów Tuchela. Piszczek i Błaszczykowski bardzo dobrze pasują do tej koncepcji. Nie przewiduje, żeby mieli problem z miejscem w jedenastce Tuchela, jeżeli tylko pozwoli im na to zdrowie. Czy ktoś jest w stanie odebrać tytuł Bayernowi Monachium? - Będzie ciężko, chociaż taki mecz, jak na początku rundy rewanżowej, gdy Wolfsburg wygrał z Bayernem 4-1, zostawia uchyloną furtkę. Jeżeli nawet Bawarczycy przegrają, to Wolfsburg też po drodze straci punkty, chociażby z Borussią Dortmund, czy Borussią Moenchengladbach. Nie przewiduje, żeby Bayern został zdetronizowany. Może się tylko okazać, że przewaga nie będzie taka duża. - Bayernowi zawsze ciężko było bronić tytułu po mistrzostwach świata, bo wielu jego piłkarzy bierze udział w mundialu. W tym sezonie się udało. Teraz takiej imprezy nie było. Sezon w miarę szybko się skończył - na półfinale Ligi Mistrzów i Pucharu Niemiec. Myślę, że piłkarze Bayernu wrócą w bardzo dobrej formie i wypoczęci, czego brakowało w pewnym momencie. Jest szansa, że Robert Lewandowski zagra jeszcze lepszy sezon niż ten pierwszy w Bayernie? - To był bardzo dobry sezon Roberta. Tym bardziej, że to był jego pierwszy sezon w drużynie Bawarczyków. Nie jest łatwo wkomponować się w ekipę Bayernu. Jakaś hierarchia jest w tym klubie. Są tam tuzy, które już trochę tam grają jak Mueller, Schweinsteiger, Ribery czy Robben. Oni są wyżej niż Robert. "Lewy" pokazał, że potrafi strzelać gole. Mnie wystarczyłoby, gdyby zrobił lekki krok do przodu. Taki mecz jak z Realem Madryt w Lidze Mistrzów, gdy zdobył cztery bramki, nie zdarza się często. Musimy wziąć pod uwagę, że poziom, który prezentuje Robert jest już bardzo wysoki. On jest jak sprinter, który biega na 100 metrów. Do 10 sekund łatwo i szybko doszedł, ale urwanie każdej kolejnej dziesiątej sekundy jest bardzo trudne. Od nowego sezonu w Bundeslidze będzie także Przemysław Tytoń. Polak zagra w VfB Stuttgart. Niemcy to dobry kierunek? - Dotychczasowy golkiper Sven Ulreich przeszedł ze Stuttgartu do Bayernu Monachium. Pogodził się z rolą bramkarza numer dwa w tym klubie. To dobrze dla Stuttgartu. On był dla mnie bardzo niewyraźny, nie tylko na boisku, ale też poza nim. Tytoń będzie miał konkurencję. Langerak także poszedł do Stuttgartu i z pewnością nie chce tam siedzieć na ławce. Tytoń wygra z nim rywalizację o miejsce w bramce? - Mam nadzieję, że tak. Na pewno nie będzie to łatwe. Langerak jest w lepszej sytuacji. Gra kilkanaście lat w lidze niemieckiej. Nie ma problemu z językiem, co jest ważne dla bramkarza, który kieruje zespołem. Niedawno rozpoczął się okres przygotowawczy i te szanse są 50 na 50. Chciałbym, żeby Tytoń był bramkarzem numer jeden, ale nie ukrywam, że Langerak ma swoją jakość. Który z Polaków według pana nadawałby się do Bundesligi? - Na pewno Krychowiak. On zdecydowanie poradziłby sobie w Bundeslidze. Skoro znakomicie radzi sobie w Hiszpanii, to byłby też jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji w lidze niemieckiej. - Kiedyś myślałem, że Jodłowiec będzie piłkarzem, któremu uda się zagrać w Bundeslidze, ale jakoś transfery w tamtą stronę go omijały. Dziś dobrze funkcjonuje w reprezentacji razem z Krychowiakiem. Ma braki w grze ofensywnej. Jest to jednak wartościowy piłkarz. Ma dużą wolę walki, dobrze gra głową. - Arek Milik miał dwa podejścia, ale wylądował w Ajaksie, więc na tamten czas Bundesliga to było dla niego za dużo. Mateusz Klich nie łapie się do pierwszego składu w 2. Bundeslidze w Kaiserslautern. Okazuje się, że nie jest łatwo zaistnieć w Niemczech. Dlatego duży szacunek dla Lewandowskiego, Błaszczykowskiego, Piszczka. Myślę, że jak Olkowski się wyleczy, to także będzie podstawowym piłkarzem FC Koeln. Peszko też będzie walczył. Bundesliga jest bardzo wymagającą ligą. Polscy piłkarze nie mają problemu z zagraniem dobrego meczu, ale z intensywnością treningów. Trzeba być naprawdę bardzo mocnym mentalnie, żeby przejść okres przygotowawczy i być gotowym, aby zaistnieć w lidze niemieckiej. Przykładem może być Waldemar Sobota. Nie był podstawowym piłkarzem pod koniec sezonu w FC Sankt Pauli, które broniło się przed spadkiem z 2. Bundeligi. Do niedawna był to przecież reprezentant Polski. Dlatego chylę czoła przed tymi, którzy są podstawowymi piłkarzami w swoich zespołach Bundesligi. Rozmawiał Grzegorz Zajchowski