Wielkie transfery do Bayernu w ostatnich latach? Kilka by się znalazło, ale monachijczycy unikali rozbijania banku dla gwiazd światowej piłki. Roberta Lewandowskiego, króla strzelców Bundesligi, przejęli za darmo z Borussii Dortmund. Jamesa Rodrigueza sprowadzili już wtedy, gdy gwiazda objawienia mundialu z 2014 r. nieco przyblakła. W dodatku wypożyczyli go na dwa lata i dopiero teraz zdecydują, czy warto wyłożyć na niego 42 miliony euro. Jeszcze kilka miesięcy temu mniej więcej tyle wynosił rekord transferowy mistrzów Niemiec - ustanowili go dla środkowego pomocnika Corentina Tolisso, którego sprowadzili z Olympique Lyon. Francuz trafił na Allianz Arena przed dwoma laty. Politykę Bayernu głośno krytykował wówczas Lewandowski, który przekonywał, że w ten sposób Bawarczycy tracą dystans do najlepszych w Europie. Klub, którego ambicją co roku jest triumf w Lidze Mistrzów, wydawał na transfery wyraźnie mniej nie tylko od największych europejskich potęg, ale też Milanu czy Manchesteru United, które w ostatnich latach nie odnoszą wielkich sukcesów. - 40 milionów w międzynarodowym futbolu to suma uchodząca raczej za przeciętną niż na najwyższym poziomie - przekonywał Polak w rozmowie z "Der Spiegel".Szefowie Bayernu długo odżegnywali się od udziału w transferowym wyścigu z klubami z Anglii i Hiszpanii, ale dziś zmieniają optykę. Lewandowski zebrał za swoje słowa sporo krytyki, ostatnimi ruchami włodarze monachijskiego klubu przyznają mu jednak rację. W marcu Bawarczycy ogłosili transfer Lucasa Hernandeza z Atletico Madryt, bijąc rekord transferowy niemal dwukrotnie - mistrz świata kosztował 80 mln euro. Jego kolega z reprezentacji Francji, Benjamin Pavard - kolejne 35 mln. Wygląda jednak na to, że na tym nie koniec.- Pracujemy nad transferem - tak Hoeness, cytowany przez "Suddeutsche Zeitung", skomentował doniesienia łączące Bayern z Sane. To byłby kolejny transferowy hit, bo cena za reprezentanta Niemiec będzie wysoka. 23-latek już raz zmienił klub za niebagatelną kwotę - przed trzema laty Manchester City wykupił go z Schalke 04 Gelsenkirchen za 50 mln euro. Już wtedy obserwował go Bayern, ale monachijczycy nie zamierzali naginać dla niego swojej polityki. A skrzydłowy od tego czasu pięknie się rozwinął. W sezonie 2017/2018 został wybrany najlepszym piłkarzem młodego pokolenia w Premier League. To wciąż zawodnik na dorobku, miałby jednak miejsce w jedenastkach większości klubów świata. Łącznie z tymi najbogatszymi.W ostatnim sezonie rozegrał 47 meczów u Josepa Guardioli, strzelił 16 goli, do tego dorzucił 18 asyst. Trudno jednak uciec wrażeniu, że jego współpraca z hiszpańskim szkoleniowcem daleka jest od ideału. Owszem, konkurencja o miejsce w jedenastce mistrzów Anglii jest ogromna, ale trudno było wytłumaczyć, dlaczego w najważniejszych meczach w Lidze Mistrzów Niemiec przesiadywał na ławce. W ćwierćfinałowych starciach z Tottenhamem przebywał na boisku łącznie przez siedem minut. A przecież w 1/8 finału, w dwumeczu z Schalke, zdobył dwie bramki i zanotował trzy asysty. W końcówce sezonu Guardiola korzystał jednak z Sane bardzo oszczędnie. Po ostatnim meczu sezonu - finałowym starciu w Pucharze Anglii, w którym Sane zaliczył 17 minut - zapewnił jednak, że chciałby, by skrzydłowy pozostał w drużynie na kolejny sezon. Skoro jednak szef Bayernu wprost przyznaje, że mistrzowie Niemiec wzięli sobie na cel Sane, te słowa trzeba odbierać głównie jako dyplomatyczną poprawność. Jeśli jednak Bayern faktycznie chce skłonić Manchester City do sprzedaży gwiazdy, będzie musiał głęboko sięgnąć do kieszeni. Pomóc może groźba sankcji z tytułu Finansowego Fair Play, które wiszą nad mistrzami Angli. Ponownie mówi się o 80 mln euro - Hoeness kilka dni temu przyznał, że nie sądzi, by w najbliższym czasie jego klub miał wydać więcej pieniędzy na jednego piłkarza. Ale może pustki na skrzydłach po odejściu Arjena Robbena i Francka RIbery'ego skłonią go do zmiany zdania?Wątpliwości co do Sane nie ma Lewandowski. Niemal dwa lata po głośnym wywiadzie dla "Der Spiegel" kapitan reprezentacji Polski znów mówi bez ogródek, że Bayernowi potrzeba gwiazd. - Kiedy ktoś przychodzi do klubu, musi od razu pomóc nam swoimi umiejętnościami. Tutaj nie ma czasu, by czekać dwa lata na czyjś rozwój. Musisz podnieść jakość drużyny od pierwszego meczu. Sane? To super-piłkarz, ma wielkie umiejętności i wielki potencjał - cytuje Polaka "Bild".Bundesliga: tabela, wyniki, strzelcyDamian Gołąb