Trener Realu Madryt Jose Mourinho przyleciał na mecz prywatnym odrzutowcem i w towarzystwie ochroniarzy zasiadł na trybunie, aby oglądać Borussię, z którą jego zespołowi przyjdzie zmierzyć się w półfinale Ligi Mistrzów. Niemiecka prasa podkreśla, że wizyta Portugalczyka wywołała poruszenie na stadionie w Fuerth. To w niego wycelowane były obiektywy kamer i aparatów, a na trybunach słychać było szepty: "Jose, Jose". Sam "The Special One" oglądał spotkanie z miną pokerzysty, a w 70. minucie uznał, że zobaczył już wszystko i opuścił stadion. "Cieszę się, że Jose odnotował pięć goli Borussii" - humor dopisywał trenerowi BVB Juergenowi Kloppowi, który sarkastycznie skwitował wizytę "szpiega": "Bruce Willis pochodzi z Idar-Oberstein, a Mourinho był w Fuerth". "Jeśli Mourinho chciał dowiedzieć się, czy Mario Goetze może grać także na lewej stronie, to wystarczyłby jeden szybki telefon. Jeśli potrzebne było mu poczucie, że widział przeciwnika na żywo, to w porządku. Wyszedł jednak w 70. minucie (zanim Borussia straciła jedynego gola - przyp. red.), więc nie widział naszych słabości... (śmiech)" - żartował Klopp, którego cytuje ruhrnachrichten.de. 22. gola w sezonie zaliczył Robert Lewandowski. "Lewy" wpisał się listę strzelców w 11. spotkaniu ligowym z rzędu i zmierza po tytuł króla strzelców Bundesligi. "Pięć goli w pierwszej połowie - to jest coś! Ja na swojego musiałem dziś długo czekać, ale to nie problem. Jestem zadowolony, bo najważniejsze są trzy punkty. Teraz mamy przerwę, w przyszłym tygodniu będziemy mieć trochę spokoju. Liga Mistrzów bardzo różni się od Bundesligi. Real to silny rywal, ale mamy potencjał i dobrze radzimy sobie w Lidze Mistrzów. Mam nadzieję, że z Realem zagramy lepiej niż przeciwko Szachtarowi czy Maladze" - powiedział Robert Lewandowski dla oficjalnego serwisu internetowego Borussii. Liga Mistrzów - zobacz szczegóły!