<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga,cid,623,sort,I">Bundesliga - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a> Zawsze elektryzujące kibiców z Dortmundu i Gelsenkirchen derby Zagłębia Ruhry miały spektakularny przebieg. Wydawało się, że po upływie 25 minut jest po wszystkim, ale w drugiej połowie role drastycznie się odwróciły. - Rozpadliśmy się. W drugiej połowie nie byliśmy nawet blisko tego, co prezentowaliśmy w pierwszej - ubolewał Roman Weidenfeller, który w Bundeslidze zagrał po raz pierwszy w sezonie i od razu musiał wyciągnąć piłkę z siatki aż cztery razy. - Każdy z piłkarzy, łącznie ze mną, musi spojrzeć w lustro i odpowiedzieć na pytanie, czy dał z siebie wszystko. Prowadzić 4-0 i nie wygrać, to nie powinno się zdarzyć - podkreślał doświadczony bramkarz Borussii Dortmund. W podobnym tonie wypowiadał się wcześniej trener BVB. - Jestem strasznie rozczarowany. Coś takiego nie powinno się zdarzyć przy prowadzeniu 4-0. W pierwszej połowie wykorzystaliśmy większość z naszych sytuacji, ale po przerwie przestaliśmy grać w piłkę - żałował Peter Bosz. Równocześnie Weidenfeller był pełen podziwu dla rywali zza miedzy, którzy odrobili cztery gole straty, a bramkę na wagę remisu w prestiżowych derbach zdobyli w czwartej minucie doliczonego czasu gry. - Roztrwoniliśmy wszystko, co wypracowaliśmy w pierwszej połowie. Schalke zasłużyło na punkt - przyznał Roman Weidenfeller, dla którego były to ostatnie w karierze derby Zagłębia Ruhry na własnym stadionie. łup