Bayern Monachium od 10 lat nie ma sobie równych na krajowym podwórku. Zespół każdego roku wygrywa mistrzostwo Niemiec, lecz w ostatnim czasie atmosfera w bawarskim zespole jest daleka od idealnej. Podczas świętowania ostatniego triumfu atmosfera była nader nerwowa - rany po odpadnięciu z Villarrealem wciąż się nie zabliźniły, wypad na Ibizę rozdmuchał trzy ostatnie spotkania bez zwycięstwa, a głównym tematem było odejście Roberta Lewandowskiego. Polak nie chce przedłużyć kontraktu i chciałby odejść już latem. Bayern robi wszystko, by zatrzymać napastnika, ale może być na to już za późno. Tak jak za późno było na rozpoczęcie rozmów z Niklasem Suele, który od nowego sezonu reprezentować będzie właśnie Borussię Dortmund. Bawarczycy brak działań na rynku transferowym tłumaczą stratami spowodowanymi pandemią, podczas gdy wicemistrzowie Niemiec idą na całość. I marzą o tym, by wreszcie przerwać hegemonię Bayernu. Trzech reprezentantów Niemiec wzmocni Borussię Dortmund "Wyciągnięcie" Suele z Bayernu było nie tylko wzmocnieniem, przy jednoczesnym osłabieniu największego rywala, ale i pstryczkiem w nos. Sygnałem, że role obu klubów mogą się niebawem odwrócić - to przecież właśnie Bayern słynął z podbierania gwiazd ligowym rywalom, jak było choćby w przypadku Lewandowskiego, czy Mario Goetzego. Tym razem Borussia wygrała już z Bayernem nie jeden, a dwa wyścigi. Po stracie Suele Bayern próbował namówić na grę u siebie innego reprezentanta Niemiec - Nico Schlotterbecka, rozgrywającego znakomity sezon we Freiburgu. BVB było jednak szybsze. Schlotterbeck od przyszłego sezonu wzmocni defensywę Borussii. Dortmund może więc pochwalić się nowym środkiem obrony złożonym z dwóch reprezentantów Niemiec, podczas gdy trzeciego - Antonio Ruedigera - sprzątnął Bayernowi sprzed nosa Real Madryt. W międzyczasie Borussia sprowadziła także kolejnego reprezentanta Niemiec - 20-letniego Karima Adeyemiego. I zapowiada, że sprowadzi jeszcze jednego napastnika, by zastąpić Erlinga Haalanda. Adeyemi - także grający w ataku - jest bowiem typowym snajperem. Strata Haalanda może okazać się nie do zastąpienia i kluczowa w walce o przyszłorocznym tytuł. Jeśli jednak Bayern straci po drodze Roberta Lewandowskiego - wówczas absolutnie wszystko jest możliwe. Marco Rose nie jest już trenerem Borussii Kolejnym sygnałem, że Borussia idzie na całość jest zwolnienie Marco Rosego - po zaledwie sezonie współpracy. To trener, który do Dortmundu trafił po dobrych wynikach w Salzburgu i Borussii Moenchengladbach (w pierwszym sezonie awansował do Ligi Mistrzów). Wydawało się, że po wicemistrzowie dostanie jeszcze czas - jednak jak widać, nie spełnił oczekiwań zarządu. Uznano, że słabe wyniki w Lidze Mistrzów (odpadnięcie w fazie grupowej) i Lidze Europy (odpadnięcie z pierwszym przeciwnikiem - Rangers), a także blamaż w Pucharze Niemiec (porażka z drugoligowym St. Pauli) to dostateczny powód, by mieć podstawy, że z Rose na ławce trenerskiej zespół nie będzie w stanie zagrozić Bayernowi. Sporym zarzutem do zespołu Borussii był także brak charakteru w decydujących momentach. A ten, przy ataku na mistrzostwo, będzie niezbędny. Na razie BVB nie ogłosiło nazwiska nowego trenera, ale faworytem mediów jest Edin Terzić. To 39-latek, cały szkoleniowiec, który w sezonie 2019/20 w świetnym stylu zastąpił w Borussii zwolnionego Luciena Favre'a. Sezon zakończył ośmioma kolejnymi zwycięstwami i widowiskowym triumfem w Pucharze Niemiec, po czym niespodziewanie za porozumieniem z zarządem odstąpił od trenowania i objął posadę dyrektora technicznego. Teraz może raz jeszcze wrócić na ławkę trenerską i pierwsze od ponad 10 lat mistrzostwo Niemiec.