Swoją świetną grą w zespole z Dortmundu czołowi reprezentanci Polski sprawili, że niemiecki klub stał się jednym z popularniejszych po naszej stronie Odry. A już na pewno jednym z chętniej dopingowanych, bo nic tak nie cieszy kibiców, jak przeżywanie sukcesów, które były i są współudziałem "Biało-Czerwonych". Drużynę z Signal Iduna Park najpierw opuścił Lewandowski, rozwijając się w Dortmundzie do rozmiarów gwiazdy, a następnie Błaszczykowski. Obecnie jedynym Polakiem w barwach dortmundczyków jest Piszczek, ale klub cały czas podkreśla wkład w wartości, które reprezentuje Borussia, wszystkich naszych piłkarzy. O wielkich i wciąż niesłabnących zasługach Orłów Adama Nawałki mówi na łamach "Przeglądu Sportowego" Carsten Cramer. Od 2010 roku jest dyrektorem marketingu i sprzedaży w klubie, a ponadto odpowiada za międzynarodowy rozwój marki BVB. "Wciąż uwielbiamy naszych polskich zawodników. Łukasz to żywy pomnik Borussii. Kubę wciąż kochamy i nigdy nie zapomnimy, co dla nas zrobił. Podobnie jak Robert. (...) Wciąż mamy dużo szacunku do Lewandowskiego, który do końca dawał z siebie wszystko i godnie się pożegnał" - powiedział dyrektor w wywiadzie dla "PS", dodając: "Chcemy z Łukaszem, podobnie jak z Kubą, pracować także po zakończeniu karier". Carsten zaznaczył też m.in., że dzięki naszym piłkarzom klub zaczął sprzedawać na stadionie... pierogi oraz podkreślił fakt, że udział w budżecie BVB ma obecnie kilku sponsorów z Polski. Art