To będzie mecz pełen emocji i podtekstów - tak niemieckie media reklamują finał piłkarskiego Pucharu Niemiec między Borussią a Bayernem. W zespole z Dortmundu po raz ostatni zagra Robert Lewandowski, który w lecie przeprowadzi się do... Monachium. Zdaniem Franza Beckenbauera, legendy niemieckiego futbolu, sobotnie spotkanie w Berlinie może być najlepszym finałem pucharu w historii. - Obie jedenastki mają wszystko, by stworzyć niezapomniane widowisko - zauważył "Cesarz". W roli głównej może wystąpić Lewandowski. Już raz był bohaterem finałowego meczu - 12 maja 2012 zdobył trzy gole, a Borussia wygrała z Bayernem 5-2. Był to trzeci i dotychczas ostatni triumf BVB. Rok temu obie ekipy trafiły na siebie w ćwierćfinale i Bawarczycy wygrali 1-0, a później po raz 16. zdobyli to trofeum. Teraz oczy kibiców i ekspertów znowu będą zwrócone na byłego zawodnika Znicza Pruszków czy Lecha Poznań. Będzie to jego 184. i zarazem pożegnalny występ w Borussii, dla której zdobył 103 gole. Beckenbauer nie ma wątpliwości, że defensorzy Bayernu przyszłego kolegi powinni obawiać się najbardziej. - To człowiek z charakterem i jestem przekonany, że zrobi wszystko, by godnie pożegnać się z Borussią, a bramkami zrobić wrażenie na przyszłym trenerze Josepie Guardioli. Fakt, że latem przejdzie do Bayernu może go tylko zmobilizować - powiedział honorowy prezydent monachijskiego klubu, cytowany przez niemieckie media. Beckenbauer ocenił, że patrząc przez pryzmat aktualnej formy nieco więcej szans daje Borussii. - 60:40 na korzyść Dortmundu, który kryzys ma już za sobą, a Bayern ciągle w nim tkwi - zauważył. Drużyna z Monachium po zapewnieniu sobie 24. tytułu mistrza kraju nieco spuściła z tonu. Najwyraźniej było to widać w półfinałowych potyczkach z Realem Madryt w Lidze Mistrzów (0-1 i 0-4). - Ostatnio na naszych dokonaniach pojawił się niewielki cień. W sobotę znowu musi zaświecić słońce - obrazowo ocenił piłkarz Bayernu Thomas Mueller. Do zespołu wkradła się nerwowość, krytyka dotknęła też hiszpańskiego szkoleniowca. - Mam pełne zaufanie do piłkarzy i trenera Guardioli. Jestem pewny, że zrobią wszystko, by zakończyć sezon mocnym akcentem - powiedział jeden z włodarzy klubu, a wcześniej wybitny piłkarz Karl-Heinz Rumennigge. Z kolei ekipa BVB od półtora miesiąca jest niepokonana, ale nie zmienia to faktu, że porażka w sobotę oznaczać będzie brak jakiegokolwiek trofeum w tym sezonie i jednocześnie 10. dublet rywali. Mecze ligowe tych zespołów w zakończonym już sezonie miały dziwny przebieg. Oba zakończyły się wynikami 3-0, ale dla... gości. W lecie ubiegłego roku w starciu o Superpuchar lepsza była Borussia (4-2). - Dlaczego znowu mielibyśmy nie sprawić wielkiej niespodzianki? - kokieteryjnie zastanawia się dyrektor Borussii Michael Zorc, nawiązując do ocen, że mimo ostatnich sukcesów i wicemistrzostwa kraju, w tym roku klub z Dortmundu nie może się równać z Bayernem. Większe problemy kadrowe przed finałem dręczą monachijczyków. Kontuzja odnowiła się 23-letniemu reprezentantowi Hiszpanii Thiago Alcantarze, którego zabraknie nie tylko w Berlinie, ale i w mistrzostwach świata w ojczyźnie jego rodziców - Brazylii. Nie zagra też Bastian Schweinsteiger, który ostatnio leczył uraz rzepki. To mógłby być jego rekordowy siódmy triumf w Pucharze Niemiec. Na pytanie, czy pomocnik reprezentacji Niemiec zdąży wyleczyć uraz przed mundialem, Guardiola odpowiedział krótko: - Nie jestem lekarzem. Niespodziewanie w kadrze Bawarczyków na ten mecz nie znalazł się również chorwacki napastnik Mario Mandżukić, który - podobnie jak Schweinsteiger - nie pojechał nawet z drużyną do Berlina. - To, że go tu z nami nie ma, to moja decyzja - uciął Guardiola, nie podając żadnych szczegółów. Na ławce rezerwowych spotkanie ma rozpocząć Franck Ribery. Francuz ostatnio nie błyszczał na boisku, a w mediach pozwolił sobie na krytykę Guardioli. W podstawowej jedenastce ma go zastąpić Mario Goetze, który przed rokiem trafił do Bayernu z... Borussii. W jej szeregach zabraknie praktycznie tylko kontuzjowanego od dłuższego czasu Jakuba Błaszczykowskiego. Oprócz Lewandowskiego z Polaków zagra Łukasz Piszczek. Kapitan zespołu z Dortmundu Sebastian Kehl spodziewa się, że na murawie będzie iskrzyć, a Borussię stać na zwycięstwo. - Bayern jest do pokonania. Wiemy to dobrze, jak żadna inna drużyna, bo już to udowodniliśmy - przyznał Kehl. Bawarczycy ruszyli do stolicy już w czwartek. Zatrzymali się w sprawdzonym hotelu, tym samym co przed marcowym pojedynkiem z Herthą, w którym zapewnili sobie mistrzostwo Niemiec. Ekipa Borussii w Berlinie zjawiła się w piątek. - Mam nadzieję, że pucharowa magia objawi się w pełnej krasie. Niech to będzie finał marzeń - zaznaczył szef niemieckiej federacji Wolfgang Niersbach. Cztery dni później sobotni rywale - siedmiu piłkarzy Bayernu i sześciu Borussii - stawi się na zgrupowaniu reprezentacji, by rozpocząć przygotowania do mundialu. Transmisja w Orange Sport od 19.50.