O transferze Lewandowskiego jest głośno od kilku miesięcy. Według medialnych doniesień, w wyścigu po polskiego napastnika prowadzi Bayern. Jednak z pozyskania "Lewego" nie rezygnuje Manchester United, Chelsea Londyn i Real Madryt. Gdyby Lewandowski wybrał Bayern, to byłby drugim zawodnikiem BVB, który zasili ten klub po zakończeniu obecnego sezonu. Wcześniej Bawarczycy wykupili z Borussii za 37 milionów euro Mario Goetze.Błaszczykowski podkreślił, że Lewandowski ma prawo podążać własną drogą. Kapitan reprezentacji Polski stwierdził również, że między nimi nie ma złych relacji."Tak, wybaczyłbym Robertowi gdyby przeszedł do Bayernu, ale to jest jego decyzja. Każdy jest odpowiedzialny za własną karierę" - powiedział Błaszczykowski na łamach "Bildu"."Nie wiem, kto wywnioskował, że między mną a Robertem jest jakiś problem z powodu opaski kapitana w reprezentacji. To chyba żart. Byłem kontuzjowany i nie mogłem zagrać z San Marino. To normalne, że to właśnie on przejął opaskę po mnie" - tłumaczył.Błaszczykowski odniósł się również do incydentu do jakiego doszło w trakcie meczu z Bayernem Monachium w Bundeslidze. Rafinha uderzył łokciem w twarz Polaka za co zobaczył żółtą kartkę, a że już wcześniej miał jedną na koncie, to musiał udać się przedwcześnie do szatni. Schodząc z boiska Rafinha jeszcze słownie zaatakował Błaszczykowskiego. W obronie swojego zawodnika stanął trener BVB Juergen Klopp, co z kolei wywołało ostrą reakcję dyrektora sportowego Bayernu Matthiasa Sammera.Rafinha został zawieszony na dwa mecze przez Niemiecką Federację Piłkarską i dodatkowo musi zapłacić 15 tysięcy euro grzywny."Szczerze mówiąc, nie interesuje mnie to. Dla mnie ten temat jest już zamknięty. Mam 27 lat i wiem, że w takich sytuacjach muszę zachować spokój. Nie było to łatwe. Rafinha zadzwonił do mnie potem i przeprosił. Nie spodziewałem się tego" - zaznaczył Błaszczykowski.Bayern zapewnił już sobie tytuł mistrza Niemiec, a Borussia praktycznie wicemistrzostwo. 25 maja na Wembley obie drużyny zmierzą się w finale Ligi Mistrzów.