Po klęsce z Manchesterem City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Sane i Mane wymienili "argumenty" siłowe w szatni. Reprezentant Niemiec miał zostać zaatakowany przez kolegę z drużyny, za co Senegalczyka zawieszono i otrzymał karę finansową. Bacary Cisse, doradca piłkarza z Afryki, obwinił o całą sytuacją Sane i problem włodarzy Bayernu z "kolorem skóry" jego podopiecznego. Lewandowski gorzko o grze w Niemczech. Mówi wprost: Doświadczyłem pogardy To jednak nie wszystko. Według Cisse odejście Mane nie było "decyzją sportową", a wynikało z faktu, że w klubie nie podobało się, że "Afrykanin" jest najlepiej zarabiającym" piłkarzem. Monachijczycy odnieśli się do tych oskarżeń. Bayern Monachium wydał oświadczenie w sprawie zarzutów "Rozwiązaliśmy kontrakt z Sadio Mane za obopólną zgodą. Oskarżenia o rasizm, które są teraz wysuwane przez otoczenie Sadio, są bezpodstawne i takie były od początku. Nasz szkoleniowiec Thomas Tuchel także nigdy nie powiedział, że więcej nie skorzysta z jego usług" - czytamy w oświadczeniu. Umarł król, niech żyje król. Bayern żegna swoją gwiazdę, zagiął parol na następną Senegalczyk przyszedł do Bayernu po wielu latach spędzonych w Liverpoolu, gdzie był gwiazdą. W poprzednim sezonie wystąpił w 38 meczach we wszystkich rozgrywkach, strzelając 12 goli i notując sześć asyst. W Monachium wywalczył Superpuchar Niemiec i został mistrzem kraju. Teraz zamienił jednak Bawarię na Arabię Saudyjską, przenosząc się do Al-Nassr, gdzie będzie grał u boku Cristiana Ronalda. Napastnik kosztował 30 milionów euro i podpisał kontrakt do połowy 2026 roku.