Nie jest łatwo przebić się do podstawowego składu Bayernu, zwłaszcza jeśli za rywali ma się Matsa Hummelsa i Jerome'a Boatenga, a mimo tego Niklas Suele awansował na pierwsze miejsce w hierarchii stoperów mistrza Niemiec. - Miło słyszeć to od trenera, to naprawdę oznaka tego, że wierzy we mnie. Zwłaszcza w kontekście wielkich meczów - powiedział Suele w wywiadzie dla Sport1.de. - To dodaje ci pewności siebie, ale nie zawsze gram dobrze. Były mecze, w których popełniłem dwa-trzy błędy. Nie byłem całkiem zadowolony ze stabilności formy, nawet pomimo tego, że sporo grałem. Mimo wszystko myślę, że zasłużyłem. Mam nadzieję, że będę to kontynuował - powiedział 23-letni obrońca. Suele wychodził w pierwszym składzie w 29 spotkaniach Bundesligi (w sumie rozegrał 31). Wygrał 75,6 procent pojedynków w powietrzu, a skuteczność jego podań osiągnęła 95 procent. Warto podkreślić, że pomimo prawie dwóch metrów wzrostu i stu kilogramów wagi, Suele był w minionym sezonie jednym z najszybszych piłkarzy niemieckiej ekstraklasy. Osiągnął prędkość 34,8 km/h, co plasuje go na pierwszej pozycji w zespole i na dziesiątej w całej lidze. W przyszłym sezonie czeka go jednak zacięta rywalizacja o miejsce w składzie, bo Bayern pozyskał dwóch mistrzów świata - Benjamina Pavarda i Lucasa Hernandeza. - To nie jest dla mnie problem, bo są mistrzami świata, którzy przychodzą, żeby nam pomóc. Jeśli chcę grać, muszę udowodnić w pojedynku z każdym, że na to zasługuję - powiedział Suele. - Nigdy zresztą nie byłem fanem określenia "podstawowy piłkarz". Poza Manu (Manuel Neuer - red.) i "Lewym", nie widzę żadnego piłkarza, który byłby na sto procent pewny miejsca w wyjściowym składzie. No może Jo (Joshua Kimmich - red.), ale on nigdy nie ma kontuzji, nigdy nie potrzebuje odpoczynku i gra naprawdę dobrze. To czego chcemy, to mieć zespół zdolny do ponownego zdobycia dubletu, a może nawet czegoś więcej - dodał stoper Bayernu. MZ