Władze Bayernu konsekwentnie odmawiały udziału w transferowym szaleństwie i nie prześcigały się z gigantami z Hiszpanii czy Anglii w podbijaniu cen za piłkarzy. Politykę rezygnacji z wielkich transferów skrytykował m.in. Robert Lewandowski i wygląda na to, że szefowie klubu z Monachium zrewidowali swoje poglądy. Już wiosną sugerowali, że w końcu kiedyś będą musieli złamać barierę 100 mln euro za jednego piłkarza. W obecnym okienku transferowym nie zdecydowali się jednak na duże zakupy. Wydawało się, że Bayern czeka zmiana pokoleniowa, a tymczasem przedłużono kontrakty z 35-letnim Franckiem Riberym i o rok młodszym Arjenem Robbenem i wydano jedynie 10 mln euro na ściągnięcie Alphonso Daviesa, 17-latka z Kanady. Leon Goretzka przyszedł za darmo z Schalke, a Serge Gnabry wrócił z wypożyczenia do Hoffenheim. W końcu jednak szefowie Bayernu będą musieli odświeżyć kadrę, a niemieckie media twierdzą, że za rok klub przeznaczy na to nawet ponad 200 mln euro. Priorytetem ma być wykupienie Jamesa Rodrigueza z Realu Madryt (42 mln euro) oraz sprowadzenie francuskiego obrońcy Benjamina Pavarda z VfB Stuttgart, co będzie kosztować kolejnych 35 mln. Największy wydatek będzie się jednak wiązał z pozyskaniem nowych skrzydłowych, którzy zastąpią duet "Robbery". Wydatki, choć ogromne, nie powinny być problemem dla budżetu bawarskiego giganta. Szefowie Bayernu wielokrotnie podkreślali, że klub jest w bardzo dobrej kondycji finansowej, a na dodatek zarobił sporo na transferach Douglasa Costy (Juventus wykupił go za 40 mln euro) i Arturo Vidala (18 mln). Spekuluje się, że na tym nie koniec, bo klub mogą opuścić jeszcze Sebastian Rudy i Jerome Boateng. Transferowy rekord Bayernu to 41,5 mln euro. Tyle przed rokiem kosztował Corentin Tolisso pozyskany z Olympique Lyon. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga,cid,623,sort,I" target="_blank">Bundesliga - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę</a> MZ