Do błędu doszło w 85. minucie spotkania, choć najpierw nikt z obserwatorów nie wiedział, skąd nagle wzięła się kilkuminutowa przerwa i zamieszanie przy linii końcowej. Bayern Monachium uniknie kary? Niemcy praktycznie przesądzają Okazało się, że do błędu doszło przy zmianie przeprowadzanej przez Bayern. To wtedy trener gości Julian Nagelsmann delegował na plac gry Marcela Sabitzera, lecz na murawie jeszcze pozostawał Kingsley Coman. Efekt? Przez 20 sekund "Bawarczycy" mieli na boisku 12 zawodników. Najmniej pretensji można mieć do Comana, ponieważ Kathleen Krueger, czyli menedżer Bayernu, omyłkowo wyświetlił stary numer koszulki Francuza. Władze Freiburga swoje dalsze kroki poprzedzili analizą prawną oraz - jak wynika z informacji dziennika Bild - "intensywnymi rozmowami na różnych szczeblach". Co działo się w ostatniej kolejce naszej ekstraklasy - sprawdź w naszym programie wideo! Z kolei szefowie Bayernu nie dziwią się, że klub z Fryburga ruszył z ofensywą, ale są przekonani, że DFB podejmie jedyną ich zdaniem słuszną decyzję i utrzyma w mocy wynik spotkania. Teraz wszystko w rękach przewodniczącego trybunału sportowego DFB, Stephana Oberholza. Według Bilda w grę wchodzą trzy scenariusze: Bayern utrzymuje zwycięstwo 4-1, orzeczona jest powtórka spotkania lub mecz przy "zielonym stoliku" kończy się wynikiem 2-0 dla Freiburga. Teraz kluczowe będzie ustalenie, czy winien błędu był Bayern, czy też jest to odpowiedzialność sędziego głównego spotkania, Christiana Dingerta. Szef sędziów DFB Lutz Michael Froehlich niemalże rozstrzyga sprawę zdecydowanie na korzyść mistrzów Niemiec. - Wystąpiły błędy w procedurze, która była po stronie sędziów. Najpierw zawodnik musi opuścić boisko, a dopiero wtedy zmiennik, który ma wejść, wbiega na murawę. Poza tym przed kontynuowaniem meczu sprawdza się, czy liczba graczy jest odpowiednia - przekazał Froehlich. W tej sprawie nie można też mówić o czymś bezprecedensowym, bo Bild przywołuje bliźniacze wydarzenia z bliskiej przeszłości, z października 2021 roku. Wówczas, w meczu na piątym poziomie rozgrywkowym, dwunastu piłkarzy jednej drużyny przebywało na boisku przez 16 sekund. Klub Nottingen odwołał się i przegrał, ponieważ dodatkowy zawodnik w tym czasie aktywnie nie brał udziału w grze. Podobnie było z Sabitzerem, który nie zrobił "aktywnej" przewagi przez 20 sekund. Inna sprawa, że to właśnie Sabitzer w szóstej minucie doliczonego czasu gry ustalił wynik na 4-1. Biorąc powyższe pod uwagę, a zwłaszcza słowa szefa sędziów Froehlicha, dziennik Bild powodzenie misji z punktu widzenia Freiburga ocenia poniżej 50 procent. Nie wydaje się także, aby jakąkolwiek karę poniósł sędzia Dingert, poza faktem, że pewnie do końca kariery będzie wyczulony na tym punkcie.