Ancelotti został zwolniony pod koniec września. Wydawało się, że głównym powodem była słaba gra Bawarczyków, a czarę goryczy przelała wyjazdowa porażka z Paris St. Germain (0-3) w Lidze Mistrzów. Oczywiście, wyniki nie były zadowalające, ale poszło o fatalną atmosferę spowodowaną przede wszystkim nieustannymi kłótniami pomiędzy członkami sztabu szkoleniowego, co miało przełożenie na piłkarzy. Według Ulego Hoenessa zawodnicy nie chcieli współpracować z ludźmi, którzy zamiast dawać przykład zachowywali się nieprofesjonalnie. Trener od przygotowania fizycznego Giovanni Mauri, jego syn Francesco, asystent i zarazem syn trenera Davide Ancelotti oraz zięć szkoleniowca Mino Fulco - to oni przyczynili się do zwolnienia doświadczonego Włocha, który święcił sukcesy z AC Milan, PSG, Realem Madryt czy Chelsea. - Asystenci Ancelottiego nie pasowali do tego klubu. Z Carlem nie było problemów, każdy się z nim dogadywał, ale każdego dnia dochodziło do kłótni między fizjoterapeutami, lekarzami i trenerami od przygotowania fizycznego - zdradził Hoeness. - W takim otoczeniu trudno o rozwiązanie problemów. Oni kłócili się nawet o to, gdzie usiądą na ławce. To było dla nich ważniejsze od meczu. Takie coś ma zły wpływ na zespół, zwłaszcza jeśli powtarza się codziennie - podkreślił. - Teraz z Juppem Heynckesem na pokładzie wszyscy pracownicy, także fizjoterapeuci, masażyści, wszyscy dogadują się bez problemu. W zespole panuje zupełnie inna atmosfera - dodał prezydent Bayernu. Już pod wodzą Heynckesa Robert Lewandowski i spółka zanotowali dziewięć zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Dopiero w sobotę Bayern został zastopowany w wyjazdowym meczu Bundesligi przez Borussię Moenchengladbach (1-2). <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-niemcy-bundesliga-regular-season,cid,623" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Bundesligi</a>