To prawda, że do końca sezonu można zdobyć jeszcze 21 "oczek", a żaden z niemieckich gigantów nie jest w takim gazie, by kolejni rywale byli bez szans na urwanie punktów. Nie zmienia to jednak faktu, że sobotni Der Klassiker będzie miał wielki wpływ na to, kto zostanie mistrzem. Bayernu nie stać na porażkę Teoretycznie faworytem jest Bayern, bo gra u siebie, ale to na nim spoczywa zdecydowanie większa presja. Borussia otwiera tabelę z 63 punktami na koncie, a monachijczycy mają o dwa mniej. Remis jeszcze nie byłby dla nich tragedią, ale jeśli przegrają, ich szanse na obronę tytułu zaczną przenosić się w sferę czystej teorii. Pozostanie sześć kolejek, w których będą musieli odrobić sześć punktów (pięć nie wystarczy, bo pierwszy mecz z BVB przegrali 2-3). W ostatnich dniach z szatni Bayernu wychodziły kolejne sygnały, które miały przekonać, że zespół nie czuje rosnącego ciśnienia. Trener Niko Kovacz powiedział otwartym tekstem, że: - Na pewno nie byłoby dla nas tragedią, gdybyśmy nie zostali mistrzami. Z kolei Robert Lewandowski stwierdził, że zwycięzca hitu co najwyżej zrobi duży krok w kierunku mistrzostwa, ale na pewno go sobie nie zapewni. To jednak tylko zasłona dymna, bo słowa szefa Bayernu nie zostawiają żadnych złudzeń: - Nie może być żadnych wymówek. Musimy wygrać z Borussią - powiedział Uli Hoeness. Ostatnia okazja Borussii? Później Bayern zdominuje ligę? W Dortmundzie długo zwlekano z deklaracją, że walczą o tytuł, ale nawet gdy te słowa już padły, szefowie klubu starają się zdjąć presję z młodego zespołu. Dyrektor sportowy Michael Zorc powiedział dwa dni przed meczem sezonu, że zdobycie mistrzostwa przez jego ekipę byłoby "ogromną sensacją". Na poparcie swojej tezy przypomniał, że warunki rywalizacji obu klubów nie zmieniły się na korzyść Borussii, a wręcz przeciwnie - przepaść finansowa dzieląca ją od Bayernu stale się powiększa. Trudno z tym dyskutować, ale z drugiej strony kiedy BVB może złamać krajowy monopol Bawarczyków jak nie teraz? Trener Lucien Favre znakomicie poukładał odmłodzoną drużynę. Gdy wymienione tryby Borussii świetnie się zazębiły, Bayern wciąż czeka na wymianę pokoleniową. Zbyt długo zresztą odkładaną. Oba kluby funkcjonują w innych realiach, ale jeśli chodzi o przebudowę drużyny, to Borussia jest o krok dalej niż jej wielki konkurent. Bayern szykuje letnią ofensywę transferową i może wydać nawet 300 mln euro. Czy to oznacza, że znów zdominuje Bundesligę na długie lata? - To nie tak. Same transfery sukcesu nie zapewnią, poza tym Borussia też będzie próbować się wzmocnić i dlatego nie sądzę, że Bayern będzie rządził w lidze, a całej reszcie zostanie tylko gra o wicemistrzostwo - przewiduje Jak Furtok, były reprezentant Polski i piłkarz klubów Bundesligi (Hamburger SV i Eintracht Frankfurt). Niko Kovacz drży o obronę Odmłodzona Borussia już udowodniła, że może pokonać Bawarczyków. Listopadowy mecz w Dortmundzie przy ponad 81-tysięcznej publice był porywającym spektaklem, ale trener Niko Kovacz zapewne najbardziej zapamiętał z niego to, jak łatwo jego drużyna traciła gole. Chociaż od tego momentu w ciągu pięciu miesięcy Bayern przegrał tylko dwa spotkania, to w przeddzień rewanżu chorwacki trener znów drży o swoją obronę. Trzy dni przed kluczowym starciem w walce o mistrzostwo pozwoliła sobie strzelić cztery gole drugoligowcowi w ćwierćfinale Pucharu Niemiec. Pocieszeniem dla Kovacza jest powrót do składu Davida Alaby, ale Chorwat doskonale pamięta, że jego zespół stracił 43 gole w 40 meczach, więc przed starciem z Borussią jest się czego bać. Wiele wskazuje na to, że to właśnie postawa Bayernu w defensywie będzie miała będzie miała największy wpływ na wynik. Na przedmeczowej konferencji Kovacz sporo mówił o tym, że jego drużyna musi bronić jako zespół. - Obrona nie zaczyna się od obrońców tylko wcześniej - przypominał, jakby zwracając się do swoich piłkarzy i podkreślił: - Tytuły wygrywa się obroną. Trener Borussii Lucien Favre dobrze wie o problemach Bayernu. - Ma słabe punkty, choć jest ich niewiele - powiedział przed meczem. "Lewy" już w sobotę może wyprzedzić Gerda Muellera Szwajcarski trener BVB musi sobie jednak radzić z większymi problemami kadrowymi niż Kovacz. W Bayernie nie wystąpią: Arjen Robben, Corentin Tolisso i Alphonso Davies. Lista nieobecnych będzie znacznie dłuższa w Borussii. Wykluczona jest gra Christiana Pulisica, Maximiliana Philippa, Raphaela Guerreiro, Achrafa Hakimiego oraz najlepszego strzelca zespołu - Paco Alcacera (kontuzja ramienia). Nie dojdzie więc do pojedynku najlepszych strzelców Bundesligi. Hiszpan z 16 golami jest drugi w klasyfikacji i traci trzy bramki do prowadzącego Roberta Lewandowskiego. "Lewy" będzie w sobotę polować na 200. gola w niemieckiej ekstraklasie. Może zostać też najlepszym strzelcem w historii starć Bayernu z Borussią. Do tej pory w tych bojach strzelił 13 goli i tylko jeden dzieli go od lidera - Gerda Muellera. "Der Klassiker" zawsze rozpala emocje, ale dawno nie miał tak wysokiej stawki. Zwłaszcza dla Bayernu. Porażka może kosztować go utratę mistrzostwa, co według niemieckich mediów oznaczać będzie zwolnienie Kovacza po zakończeniu sezonu. Nawet w najtrudniejszych momentach, gdy Bayern tracił już dziewięć punktów do BVB, szefowie okazywali mu poparcie. Ostatnie wypowiedzi Hoenessa można jednak odebrać jako ultimatum. Fakty są takie, że pod wodzą Kovacza Bayern nie wygrał jeszcze żadnego wielkiego meczu. W sobotę ostatnia szansa. - Faworytem jest Bayern, ale ja stawiam na Dortmund. Bardzo podoba mi się kombinacyjna gra tych młodych chłopaków - twierdzi Jan Furtok, który w latach 1988-1995 strzelił 75 goli na niemieckich boiskach. Mirosław Ząbkiewicz Bundesliga: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy