- Maks nigdy się nie poddawał, to było jego marzenie, jego życie... Ale od czego na ringu jest sędzia? To on musi chronić życie i zdrowie sportowca, musi przerwać walkę, jeśli uważa, że zdrowie boksera jest zagrożone. Pięściarz zawsze będzie chciał walczyć do końca! Sędzia nigdy nie udał się do narożnika Maksa, nie wezwał lekarza na konsultację. Gdyby trener nie zatrzymał walki, sędzia wezwałby go na 12. rundę pojedynku! Jego zaniedbanie i brak profesjonalizmu kosztowały mojego męża życie! Zamierzam pozwać Komisję Sportową Stanu Maryland i sędziego ringowego - napisała w swoim oświadczeniu Elizawieta Apuszkina.Maksim Dadaszew zmarł 23 lipca, cztery dni po walce z Matiasem. Zostawił żonę i syna, miał zaledwie 28 lat.