Przed pojedynkiem Zimnoch przekonywał, że jest gotowy nie tylko na pokonanie Amerykanina, ale też dużo lepszych od niego zawodników. Tymczasem Mollo, którego kondycja nie jest najmocniejszą stroną, błyskawicznie znokautował Polaka. Gołym okiem widać było przewagę szybkości i wyszkolenia Polaka, lecz to ciosy Amerykanina miały zdecydowanie większą wymowę. Pojedynek zakończył się już po dwóch minutach. - Wilder mnie znokautował, Mollo nie, ale Wilder złapał mnie czysto na kontrę. Gdybym jednak miał powiedzieć, kto bije mocniej, to ciosy Mollo robiły na mnie zdecydowanie większe wrażenia - mówił przed sobotnią walką Artur Szpilka (20-2, 15 KO). Wszystko niestety potwierdziło się już między linami... - Miejmy nadzieję, że Mollo da nam teraz rewanż. Jest mi oczywiście przykro, ale taki jest boks, szczególnie w wadze ciężkiej. Nie tacy faworyci już przegrywali. Może wybiegam trochę w przyszłość, lecz liczę na to, że Mollo da nam teraz szansę rewanżu. Czasem po prostu trzeba upaść, żeby potem wstać jeszcze mocniejszym. Jednego możecie być pewni, wciąż wierzymy w Krzyśka i nie skreślamy go - powiedział już po tym trzęsieniu ziemi Tomasz Babiloński, promotor Zimnocha. - Biorę tę porażkę na siebie. Krzysiek czuje, że zawiódł wielu ludzi. Chcemy rewanżu, bo Krzysiek na pewno jest lepszym pięściarzem, ale takie rzeczy się zdarzają. Szpilka przecież też z nim leżał na deskach, a do tego są tu pewne kontrowersje. Sędzia wydał komendę, a Mollo uderzył już po niej. Chcemy rewanżu - mówił w podobnym tonie CJ Hussein, trener Polaka. Tuż po ogłoszeniu werdyktu o chęci rewanżu mówił sam Zimnoch.