Doskonale pamiętam obrazki sprzed wielu lat, gdy w North Bergen jeszcze funkcjonował kompleks treningowy Global Boxing, należący do ówczesnego promotora Mariusza Kołodzieja. Tego samego, który w 2012 roku doprowadził Mariusza Wacha do walki o mistrzostwo świata z Władimirem Kliczką. Zhang Zhilei zaczynał u Mariusza Kołodzieja w Global Boxing To właśnie tam, w stanie New Jersey, do swojego zawodowego debiutu przygotowywał się Zhang Zhilei. Wydarzenia miały miejsce dokładnie dziesięć lat temu, gdy potężnie zbudowany Chińczyk miał już 30 lat. W tak późnym wieku zaczynał profesjonalny rozdział w swojej karierze. Już wtedy słyszałem na jego temat wiele komplementów, ale czas leciał, a Zhilei nie przebijał się do ścisłej elity. Aż do tego roku, gdy na brytyjskim rynku miał być mięsem armatnim dla promowanego przez Queensberry Promotions Joe Joyce'a. 38-letni Brytyjczyk do czasu walk ze Zhileiem miał nieskalany rekord i był na kursie do pojedynku o mistrzostwo świata. Miał zrobić to samo, co w sierpniu minionego roku Chorwat Filip Hrgović (16-0, 13 KO), który pokonał jednogłośnie na punkty Zhanga (115-112, 115-112, 114-113). Tymczasem w tej chwili nie wiadomo, czy Joyce w ogóle podźwignie się mentalnie, dwukrotnie okrutnie skarcony przez rywala z Chin. Zhilei z soboty na niedzielę poprawił to, czego dokonał w ich pierwszym, kwietniowym pojedynku. Wtedy Joyce'a być może przed ciężkim nokautem uratowała kontuzja prawego oka, z powodu której pojedynek został przerwany w szóstej rundzie i zakończył się technicznym nokautem. Teraz 40-latek dokładnie zrealizował te słowa, które wypowiedział przed drugim starciem. Zhang Zhilei rzucił wyzwanie Tysonowi Fury'emu Dużo szybciej zatrzymał przeciwnika, a w dodatku - i to całkiem realny scenariusz - istotnie mógł wysłać Brytyjczyka na bokserską emeryturę. Mańkut z Chin od drugiej rundy zaczął przejmować inicjatywę, a dzieła zniszczenia dopełnił już w trzeciej. To wtedy, podczas jednej ze swoich ofensywnych akcji, najpierw wystrzelił lewym na dół, a następnie posłał na szczękę Joyce'a bardzo mocny prawy sierpowy. Po nim wciąż przez niektórych faworyzowany pięściarz ciężko padł na deski i został wyliczony. Efektownym pojedynkiem mogli emocjonować się widzowie Polsatu Sport Extra i Polsatu Box Go, gdzie była jego bezpośrednia transmisja. W linii prostej Zhangowi teraz najbliżej do starcia z Ołeksandrem Usykiem (21-0, 14 KO), ponieważ tą walką podtrzymał status obowiązkowego pretendenta do pasa WBO wagi ciężkiej. Kolos myśli jednak także o starciu z drugim z posiadaczy mistrzowskich pasów w tej dywizji, Tysonem Furym. Zaraz po pojedynku 40-latek rzucił wyzwanie "Królowi Cyganów".