Julia Szeremeta pojawiła się w Warszawie z jasnym celem - wywalczeniem pierwszego w karierze złotego medalu w ramach Pucharu Świata World Boxing. W Brazylii szyki pokrzyżowała jej Jucielen Romeu, choć do triumfu niewiele brakowało. Na kartach sędziowskich przeciwniczka z Ameryki Południowej wygrała niejednogłośnie, 3:2. W ojczyźnie wicemistrzyni olimpijska znad Sekwany nie chciała arbitrom pozostawić żadnych złudzeń. Pokaz mocy nastąpił już zresztą w czwartkowe popołudnie. Sameenah Toussaint z chełmianką nie miała absolutnie żadnych szans. Na podobny scenariusz kibice liczyli także 16 maja. W przeciwnym narożniku stanęła Khumoranobu Mamajonova. Reprezentantka Uzbekistanu, choć nie była faworytką, mogła postraszyć rozpędzoną 21-latkę. Powód? Świetnie czuje się ona w walce w odwrotnej pozycji. Sztab naszej rodaczki wcześniej przygotowywał się na rywalkę o nieco innej charakterystyce. Z Imane Khelif zeszła z ringu. Oto co stało się w Warszawie z Polką. Bitwa o złoto "To jest mańkutka, bardzo niewygodna, boksująca z kontry. W momencie, gdy ktoś wchodzi blisko, od razu łapie klincz i uniemożliwia walkę. Na pewno będzie to brudna walka, bo Julka będzie musiała dostawać się blisko, gdzie będzie się szarpała i zrywała klincze. Wydaje mi się, że fizycznie powinna ją stłamsić. Choć w półfinale Uzbeczka zaskoczyła z brązową medalistką olimpijską i wygrała z Turczynką, a wszyscy myśleli, że finał będzie Polska - Turcja" - mówił przed starciem Tomasz Dylak, opiekun żeńskiej reprezentacji, w rozmowie z Interia Sport. Pewna wygrana Szeremety w warszawskim Pucharze Świata. Dominacja na koniec Pierwsza runda na pewno spodobała się licznie zgromadzonym kibicom na trybunach. Zawodniczki stale wymieniały się ciosami. Skuteczniejsza okazała się Polka, dzięki czemu wygrała 4:1 na kartach punktowych. W kolejnej odsłonie chełmianka poszła za ciosem. Rywalka dalej starała się być agresywna, jednak podopieczna Tomasza Dylaka radziła sobie o wiele lepiej. Efekt? Znów triumf 4:1. Sensacja, a teraz drugie uderzenie. Polski bokser jak Szeremeta, "chwyta" złoto Uzbeczka w decydującej części musiała liczyć na nokaut. Zamiast tego jeszcze bardziej dała się zdominować wicemistrzyni olimpijskiej. W pewnym momencie przeciwniczka naszej rodaczki była kompletnie bezradna i zapewne już w myślach zapewne nie mogła doczekać się końca pojedynku. Werdykt sędziów okazał się dla niej bezlitosny. Każdy z arbitrów wskazał na triumf Julii Szeremety. Chełmianka wreszcie odetchnęła z ulgą. To dla niej pierwszy złoty medal w Pucharze Świata World Boxing. I oby nie ostatni dla naszej kadry podczas zmagań w stolicy.