Artur Gac, Interia: Za sprawą Mateusza Borka przed mikrofonem "WP" wyszło na światło dzienne, że w obsadzie sędziowskiej pojedynku Adamek - Chalidow nie znajdzie się ani jeden arbiter bokserski. Wobec tego ocenianiem pojedynku bokserskiego, według nieoficjalnych wieści, mieliby się zająć fachowcy od kick-boxingu i MMA. Zgody miała nie wyrazić Polska Unia Boksu, której pan szefuje. Jeśli tak w istocie jest, to z jakiego powodu? Jarosław Kołkowski, szef PUB: - Absolutnie tak właśnie jest, a wpłynęły na to tak naprawdę dwa powody. Po pierwsze my nie sankcjonujemy tej walki, o co przede wszystkim nikt się do nas nie zgłosił, żaden podmiot. A stało się tak, że jedynie bezpośrednio poproszono jednego sędziego o to, żeby się tam pojawił. Nie całą obsadę, tylko jednego sędziego, konkretnie Roberta Gortata. I istotnie, nie zgodziliśmy się na jego udział. Wskazałem już pierwszy powód, w związku z którym nie chcemy być z tą walką w żaden sposób kojarzeni. Co to konkretnie znaczy? - Gdybyśmy sankcjonowali tę walkę, wówczas panowie musieliby wykonać wszystkie badania celem wyrobienia naszych licencji. I dopiero te badania wskazywałyby na to, czy oni w tym wieku są jeszcze w ogóle zdolni do walki. A prawdopodobnie przeprowadzilibyśmy także kontrolę antydopingową, a jak rozumiem tego nikt w tej walce nie chce. Dlatego uważam, że zupełnie świadomie organizatorzy do nas nie podchodzili z pomysłem, byśmy sankcjonowali ten pojedynek, bo zwyczajnie bali się tego, iż chcielibyśmy, aby zachowane zostały wszystkie reguły zawodowej walki bokserskiej. A na jakich zasadach to się będzie odbywało, tego ja nawet nie wiem. Bo rozumiem, że to ma być w klatce? My nie sędziujemy walk w klatce, to w ogóle jest jakiś absurd. Pierwszy "cios" Adamka jeszcze przed walką. Chalidow ma powody do niepokoju A jaki jest drugi powód? - Przede wszystkim właśnie związany jest z tą klatką i dla mnie nieokreślonymi zasadami. W tej sytuacji, gdyby Robert Gortat sędziował tę walkę, w następstwie mógłby stracić licencję sędziego Europejskiej Unii Boksu. Ponadto jako sędzia boksu zawodowego nie powinien brać udziału w czymś, na czym się nie zna. Oczywiście tu nie chodzi o to, że sędzia bokserski nie może być jednocześnie sędzią MMA, ale musi się - jak na zawodowca przystało - znać na tym sporcie. Nawiązując do pana pierwszego pytania, tutaj akurat zgadzam się w stu procentach z Mateuszem Borkiem. Dla mnie to też jest komiczne, że walkę, która niby ma być na zasadach boksu, chociaż nie wiem do końca, czy literalnie wszystkie będą wchodziły w grę, będą sędziowali ludzie, którzy się na tym nie znają. I w drugą stronę to działa podobnie, zatem mówimy tutaj o czysto technicznych powodach. A może, i tutaj wcielę się w rolę adwokata diabła, należało spojrzeć na to z perspektywy dobra i interesu boksu? Skoro z jednej strony mamy legendę tego sportu, a walka ma być starciem bokserskim w oktagonie, to może z punktu widzenia "obronienia" właściwego punktowania, lepiej było posłać "swojego" sędziego, który być może odegrałby kluczową rolę, właściwie punktując to, na co winno się zwracać uwagę w boksie? - Szanowny panie redaktorze, to nie jest pierwszy taki przypadek, gdy gwiazda mieszanych sztuk walki wychodzi na zasadach bokserskich do starcia z pięściarzem. Ostatnio mieliśmy pojedynek Tyson Fury - Francis Ngannou, za chwilę będzie Ngannou - Anthony Joshua, a jeszcze wcześniej Floyd Mayweather junior zmierzył się z Conorem McGregorem. Różnica jest jednak zasadnicza. Otóż w każdym z tych przypadków, co było zrobione prawidłowo, areną tych starć na zasadach bokserskich był ring, przy zachowaniu wszelkich reguł, a przede wszystkim przeprowadzonych badań medycznych. To jest podstawowa rzecz. Dlatego, wracając do "naszego" przypadku, boksowi na pewno nie przysłuży się organizowanie walk, przy których nawet nie wiem, czy obaj zawodnicy przechodzili jakiekolwiek badania. Niewątpliwie, w razie - nie daj Boże - jakiegoś zdarzenia przy okazji tej walki, moglibyście jako Polska Unia Boksu potężnie oberwać. - Ależ oczywiście że tak, ma pan absolutną rację. Czy wyobraża pan sobie sytuację, która jest ryzykiem, że Adamek wchodzi do ringu z tętnem w okolicach dwustu, dostaje nie daj Boże zawału, a przy tym jest nasz sędzia? Ja nikomu później nie wytłumaczę, że on był tam prywatnie, a jako PBU nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Dlatego przezornie nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Co innego, gdyby z myślą o uzyskaniu naszej licencji wykonali wszystkie wskazane regulaminowo badania... Wówczas nie byłoby problemu, żadnego. Czy w tej chwili na szeroko pojętym, krajowym rynku, są dostępni tacy aktywni sędziowie bokserscy, którzy nie są zrzeszeni w PBU, a w związku z tym byliby alternatywą dla KSW? - Być może jest jeszcze ze dwóch ludzi, którzy twierdzą, że są sędziami, ale co oni sędziują, tego do końca nie wiem. Jednego ostatnio widziałem i raz jest sędzią, a raz menedżerem bokserskim, podpisując z jakimś zawodnikiem kontakt. Zatem to nawet nie są ludzie, którzy mogliby z nami współpracować, bo mówilibyśmy o absolutnym konflikcie interesów. W związku z tym na takie rzeczy nie pozwalamy. Dlatego jeśli pan mnie pyta, czy są na rynku jacyś poważni sędziowie boksu zawodowego w Polsce, którzy byliby poza nasza organizacją, to takich obecnie nie ma. Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, aby nie było wątpliwości, tutaj nie chodzi o jakąkolwiek niechęć z naszej strony do KSW, czy któregokolwiek z organizatorów. Nie, tutaj powodem są wyłącznie regulaminowe przyczynki, nic więcej. Rozmawiał: Artur Gac