Jarrell Miller do grudnia 2023 miał niemal nieskazitelny rekord 26-0-1 (22 KO), który zbudował także na odesłaniu Tomasza Adamka na sportową emeryturę. Pokonał "Górala" w październiku 2018 roku, zamykając furtkę do odważnego marzenia Polaka o jeszcze jednej próbie zostania mistrzem świata w wadze ciężkiej. W ostatnich dwóch walkach Amerykanin zmierzył się z ważnymi nazwiskami i nie podołał. Pod koniec wspomnianego 2023 r. przegrał przez techniczny nokaut z Danielem Dubois, a w sierpniu 2024 r. zremisował z Andym Ruizem, choć na tle Meksykanina zaprezentował się bardzo dobrze, komentatorzy uznali wynik za niesprawiedliwy. Zdaniem wielu należało mu się zwycięstwo. Być może zwiększyło to ambicje samego zainteresowanego. Tak sugerują bijące pewnością siebie wypowiedzi z wywiadu na youtube'owym kanale ESNEWS. - Prawda jest taka, że przez lata byłem najniebezpieczniejszym pięściarzem wagi ciężkiej. Moje tempo, wytrzymałość, styl walki pod presją, wszystko było na najwyższym poziomie - powiedział nieco buńczucznie. "Usyk u Trumpa". Co za zagranie Zełenskiego. Słynny bokser reaguje Jarrell Miller chciałby walki z Ołeksandrem Usykiem. Odgraża się w wywiadzie - Frank Warren (promotor - red.) i jego zespół zawsze proponowali mi walki w krótkim terminie. Ale teraz jestem wolnym agentem i zamierzam się odpowiednio przygotować. Z pełnym obozem treningowym, skopię tyłek Usykowi. Na sto procent! - zakończył. Trudno brać te słowa do końca na poważnie. Wiele wskazuje na to, że Ołeksandr Usyk może dochować słowa i stoczyć już tylko dwie walki. Większość ekspertów spodziewa się unifikacji z Danielem Dubois i obowiązkowego pojedynku z pretendentem do pasa WBO Josephem Parkerem. Kolejka chętnych jest większa, ustawia się w niej chociażby 20-letni Moses Itauma, którego Ukrainiec określił niedawno jako potencjalnego swojego następcę na tronie. Nie widać w tym wszystkim sprzyjających wiatrów dla Millera.