Fury - Wilder 3...jednak!? Zamiast walki 5 grudnia w londyńskim "Royal Albert Hall", mistrz świata WBC Tyson Fury poczeka na wynik rozmów arbitrażowych mających rozstrzygnąć, czy walka z Deontayem Wilderem musi się jednak odbyć, przenosząc powrót na luty-marzec 2021 roku. To tylko jedna część układanki. Druga, kto wie czy nie ważniejsza, to fakt, że Tyson Fury ma tak wysokie, gwarantowane w kontrakcie wynagrodzenie, że oprócz wielkich walk, żadna nie jest w stanie dać mu zarobków nawet... zbliżonych. Pomysł walki z Agitem Kabayelem wyszedł zarówno od jego angielskiego promotora Franka Warrena, jak samego "Króla Cyganów", ale finansowo sprawę miał gwarantować amerykański promotor Bob Arum z "Top Rank" i stojąca za nim telewizja ESPN. Kiedy okazało się, że Amerykanie są za walką, ale na zupełnie innych zasadach finansowych niż dotychczasowe walki Tysona Fury'ego w USA, strony doszły do wniosku, że nie ma czego planować. Zwłaszcza że niezależny sędzia badając zasadność roszczeń prawników Wildera, może przyznać mu rację. Czy jest to sytuacja idealna? Na pewno nie. "Tyson nie był na ringu od drugiego pojedynku z Wilderem (luty 2020) i nie chciał stracić całego roku, a do tego chciał się pokazać fanom w Wielkiej Brytanii. Niestety, bez udziału kibiców nie dało się tego zrobić" - tłumaczy Warren. ESPN jest właścicielem kontraktu na walki Tysona, więc jego następny pojedynek - w lutym lub w marcu - będzie na terenie USA. "Priorytetem dla Fury'ego była oczywiście walka z posiadaczem trzech pasów Anthonym Joshuą, najlepiej w Anglii. Ale teraz musimy czekać na decyzję sędziego, czy będzie trzeci pojedynek z Wilderem. To przecież też wielka walka". Jeśli w lutym lub w marcu 2021 roku dojdzie do Fury-Wilder 3, ten pierwszy ciągle będzie mógł latem, na otwartym stadionie, przy udziale publiczności, wyjść na ring w pojedynku o komplet pasów wagi ciężkiej z Joshuą. Oczywiście pod jednym warunkiem - że wygra. "Money" Mayweather: "Crawford to mój numer 1!" Jeden z najlepszych pięściarzy ostatnich dekad, Floyd Mayweather junior nie jest za bardzo skoro do rozdawania laurek..., chyba że dotyczą jego samego. Zrobił wyjątek, kiedy zapytano, kogo obecnie uważa za najlepszego na świecie bez podziału na kategorie wagowe. Mayweather od dawna jest fanem talentu Terence'a Crawforda, którego podziwia przede wszystkim za nieustępliwość i ringową wszechstronność. Zapytany, kto lepszy, kto zasługuje na miano "Króla P4P", "Canelo" Alvarez czy właśnie Crawford, odpowiedział: "'Canelo' dokonał czegoś niesamowitego zdobywając pas w wadze półciężkiej. Nigdy nie przypuszczałem, że będzie kiedykolwiek walczył w tej kategorii wagowej, nie mówiąc już o zdobywaniu pasa mistrzowskiego - ale on to zrobił! Ale przynajmniej na razie najlepszy jest Terence Crawford". Kibice, którzy lubią tworzyć mityczne pojedynki, wielokrotnie prowadzili długie spory, co by się stało, gdyby zestawić obu pięściarzy w ich najlepszym okresie kariery. Niestety nigdy się nie dowiemy, czy Floyd wygrałby z Budem, a mocne argumenty są po obu stronach sporu. Zamieszanie w Nevadzie: krytyka z każdej strony Pisałem w komentarzu po sobotnim - błędnym - rozstrzygnięciu przez bokserski VAR walki Andrew Moloney - Joshua Franco, a krytyka nie ustaje. Najmocniej - i jak najbardziej słusznie - podsumował sprawę szef wpływowego magazynu "Ring", pisząc: "Najgorsza jest Komisja, ponieważ w roli (decydującego o decyzji) sędziego ringowego dali faceta zupełnie bez pojęcia, a potem jeszcze przez pół godzin udawali, że czegoś szukają, a później poparli jego błędną decyzję. Co jeszcze bardziej tragiczne to fakt, że fatalni sędziowie ringowi i punktowi, którzy niszczą nasz sport prawie każdego tygodnia, te głupki ciągle dostają nowe walki do sędziowania i niszczą kariery zawodników. Komisja Sportowa Stanu Nevada musi być za ich pracę odpowiedzialna. Tak jak Adelaide Byrd za punktację "Canelo" - Gołowkin, którą po prostu Komisja przyjęła do wiadomości, pokazując światu boksu i przyszłym/ewentualnym kibicom, że nie interesuje ich bycie uczciwym. Punktacja 118-110 dla "Canelo" nie była pierwszą kontrowersyjną punktacją Byrd, tak jak błędna decyzja Russella Mora nie była jego pierwszą (zdecydowanie nie) złą decyzją w ringu". Przemek Garczarczyk