Gervonta Davis: nokaut roku... i co dalej? Gervonta Davis (24-0, 23 KO) potrzebował - walcząc po raz pierwszy jako bohater głównego wydarzenia gali "pay-per view" - mocnego wejścia w pamięć kibiców, którzy zapłacili w USA za transmisję 75 dolarów i znakomicie mu się udało to zrobić. To był fantastyczny nokaut na Leo Santa Cruzie (37-2, 19 KO): po przyjęciu jednego ciosu, zablokował drugi, a trzecim podbródkowym ciężko znokautował mistrza świata w dwóch kategoriach wagowych. Pięściarza, który do sobotniej walki w San Antonio, nigdy nie przegrał przed czasem. Według promującego Davisa Floyda Mayweathera jr, nie ma obecnie na świecie pięściarza lepszego w kategorii lekkiej niż jego zawodnik, ale nie wszyscy mają podobną opinię. Przypomnijmy, że walczą w tej kategorii wagowej znakomity Wasyl Łomaczenko, ten, która zabrał Ukraińcowi trzy pasy Teofimo Lopez czy niepokonany Devin Haney. Lista jest dłuższa, a według na przykład szefa magazynu "Ring", Davis wcale nie byłyby w wielu konfrontacjach faworytem: "Dla mnie faworytami byliby zarówno Łomaczenko jak Lopez, co nie zmienia faktu, że to znakomicie zapowiadające się walki, które każdy chciałby zobaczyć. Łomaczenko wypunktowałby Davisa, bo świetnie porusza się na nogach, trudno go trafić, choć nie jest wykluczone, że siła ciosu, jedno uderzenie przesądziłoby o zwycięstwie Amerykanina. Gdyby Davis walczył z Lopezem, to już raczej w kategorii lekkopółśredniej, gdzie Teofimo miałby spore szanse wygrać przed czasem z Davisem. Ale raczej pod koniec walki, po znakomitym pojedynku" - twierdzi Doug Fischer. "Potwór" Inoue - już ścisła czołówka P4P? Może numer 1? Ci, którzy lubią nokauty (a kto nie lubi) na pewno się w sobotnią noc nie zawiedli, bo w ciągu pół godziny zobaczyli aż dwa - ten opisywany powyżej i ten w wykonaniu Naoya “Monster" Inoue (20-0, 17 KO). Ofiarą Japończyka padł tym razem Australijczyk Jason Moloney (21-2, 18 KO), a fachowcy zastanawiają się, czy jest na świecie pięściarz, który może dotrzymać w ringu tempa mistrzowi globu. Odpowiedź jest prosta, ale tylko w teorii - trzeba znaleźć takiego, który ma podobną nie tylko siłę ciosu, ale także szybkość i umiejętności, by ten cios zadać. Lista jest krótka i na chwilę obecną obejmuje tylko jedno nazwisko - John Riel Casimero (30-4, 21 KO), mistrz świata WBO. Filipińczyk miał w kwietniu bić z się Inoue, ale wtedy na przeszkodzie stanęła pandemia. Kiedy "Top Rank" przeniósł się do "bańki" Las Vegas, propozycja padła po raz kolejny, ale Filipińczyk chciał zbyt wiele pieniędzy. Ekipa Casimero, który od 2018 roku wygrał sześć kolejnych walk przez nokaut, teraz chce pojedynku z Japończykiem, ale pieniądze nadal muszą się zgadzać. Oferta (nie od odrzucenia) od Króla! Tego można się było spodziewać - Agit Kabayel (20-0, 13 KO), Niemiec tureckiego pochodzenia, został wybrany przez team mistrza świata WBC, ciągle niepokonanego Tysona Fury (30-0, 21 KO) na kolejnego rywala "Króla Cyganów". Według jego współpromotora, Franka Warrena, Kabayel nie ma za wiele czasu na decyzję i musi zgodzić się na warunki kontraktu do wtorkowego wieczoru, albo propozycja zostanie przedstawiona kolejnemu kandydatowi. "Ma 24 godziny i jeśli podpisze kontrakt, to 5 grudnia w Anglii jest walka Fury - Kabayel" - mówił w poniedziałkowe popołudnie Warren. Walka z Kabayelem, byłym mistrzem Europy, jest najłatwiejsza do zrobienia, bowiem zarówno współpromotorem Fury’ego, jak promotorem Kabayela jest szef "Top Rank" - Bob Arum. Nazwisko Niemca wymieniane było kilka miesięcy wcześniej, jako potencjalnego rywala dla Mariusza Wacha, ale wtedy jeszcze wszyscy spodziewali się, że dojdzie do trzeciej walki "Króla Cyganów" z Deontayem Wilderem. Kabayel, pomimo braku porażek na koncie, nie miał w karierze żadnego znaczącego rywala - jego największe zwycięstwo miało miejsce trzy lata temu, kiedy wyraźnie na punkty wygrał z Dereckiem Chisorą. Grek Lazaridis (Niemiec wygrał z nim przed czasem), ostatni rywal przed Fury’m, był klasyfikowany zaledwie w drugiej setce pięściarzy wagi ciężkiej. Przemysław Garczarczyk z USA