Najbliższym rywalem Meksykanina będzie jego rodak Jaime Munguia. Do tego starcia dojdzie już 4 maja w Las Vegas, a więc na terenie Stanów Zjednoczonych. To będzie już 65. walka w zawodowej karierze 33-letniego Alvareza, którego bilans wynosi (60-2-2, 39 KO). Munguia jest sześć lat młodszy, ale już 43-krotnie wychodził na ring i jeszcze nigdy nie został pokonany (43-0, 34 KO). W latach 2018-19 posiadał pas w kategorii superpółśredniej. Zanim jednak dojdzie do tego starcia "Canelo" wypowiedział się o ewentualnym pojedynku z Benavidezem. Amerykanin również jest niepokonany na zawodowych ringach (28-0, 24 KO), a wcześniej był już mistrzem świata wagi superśredniej. "Nie muszę z nikim walczyć. Nie muszę też nikomu niczego udowadniać. Jeśli jednak jakiś promotor, z którym współpracuję, przyjdzie do mnie i powie 'oferuję ci 150-200 mln dolarów', to wtedy wyjdę z nim na ring" - przyznał Alvarez. Wcześniej Benvaidez powiedział, że kiedyś proponowano im walkę, w której na stole było sporo pieniędzy. Boks. Saul Alvarez walczy w obronie wszystkich pasów "To było ponad 45 milionów dolarów. Miał taka ofertę i nie było żadnej odpowiedzi" - stwierdził Amerykanin. "Canelo" odniósł się także do tej kwestii. "Jeśli rzeczywiście były takie pieniądze, to ja mogę je dostać za walkę z każdym. To jest nic" - tłumaczył 33-letni Meksykanin. W starciu 4 maja z Munguią na stole będą wszystkie pasy w wadze superśredniej (WBA, IBF, WBC i WBO.) Alvarez poprzednią walkę stoczył we wrześniu ubiegłego roku, pokonując Amerykanina Jermella Charlo na punkty. W karierze "Canelo" przegrał tylko dwa pojedynki - w 2013 roku z Floydem Mayweatherem juniorem i w 2022 z Dmitrijem Biwołem. Natomiast Munguia poprzednio walczył nawet w tym roku, w styczniu nokautując Brytyjczyka Johna Rydera.