Były mistrz świata wagi średniej wystąpił w piątek w swojej ojczyźnie i zaboksował w limicie wagi półciężkiej z Mario Abelem Cazaresem (12-0, 5 KO). Ten szczyci się tym, że wiele lat temu, jako nastolatek, pokonał sławnego Saula Alvareza, jednak w gronie zawodowców zawodził. Co prawda pozostawał niepokonany, lecz mierzył się ze słabiutkimi rywalami, z którymi i tak bardzo się męczył. Miał być łatwą przeszkodą, tymczasem po sześciu rundach, po zderzeniu głowami i rozcięciu na lewym oku Chaveza, podliczono punkty i okazało się, że na kartach prowadzi właśnie Cazares - 57:56, 57:56 i 59:54.- Nie wiem, co oglądali sędziowie, bo przecież ten facet nie chciał nawet walczyć. Nastawiałem się mu, prowokowałem: "No uderz mnie", ale nawet wtedy on nie chciał zaatakować - wścieka się Chavez Jr. - Będę kontynuował karierę i wrócę jeszcze mocniejszy! - dodał.