25-letnia pięściarka rywalizowała już podczas igrzysk w Tokio, w 2021 roku. Wtedy dotarła do ćwierćfinału, a jej występ przeszedł bez większego echa. Tym razem jest jednak inaczej, a prawdziwa awantura rozpętała się po pojedynku Khelif w 1/8 finału z reprezentantką Włoch, Angelą Carini. Ta poddała go po zaledwie 46 sekundach i... zalała się łzami. Internet zapłonął. Szybko przypomniano, że Algierka, oraz druga zawodniczka biorąca udział w rywalizacji - Lin Yu Ting z Tajwanu nie zostały w ubiegłym roku dopuszczone do rywalizacji w mistrzostwach świata z uwagi na zbyt wysoki poziom testosteronu. Zareagował nawet Międzynarodowy Komitet Olimpijski, w specjalnym komunikacie wyjaśniając, że obie pięściarki spełniły wszystkie wymogi, by walczyć o medale. Gorąco wokół Imane Khelif. Ojciec reaguje Na tym się jednak nie skończyło. Wobec fali hejtu, jaka zalała reprezentantkę Algierii, tamtejszy Komitet Olimpijski zdecydował się złożyć oficjalną skargę, dotyczącą "poważnego naruszenia etyki sportowej oraz naruszenia Karty Olimpijskiej przez jednego z uczestników igrzysk w Paryżu". Dodano również, że związek "zastrzega sobie prawo do ścigania wszystkich, którzy uczestniczyli w ohydnej kampanii". Sprawa zatacza więc coraz szersze kręgi, a kolejną z postaci, która zdecydowała się zabrać głos jest ojciec zawodniczki, Amar Khelif. Jego słowa mają być dowodem, że jakiekolwiek oskarżenia wobec 25-latki są bezpodstawne. Dodał również, że Imane jest "wzorem" i wezwał ją, by "udowodniła wszystkim, że się mylą i uhonorowała Algierię złotem". Imane Khelif ćwierćfinałowy pojedynek w kategorii półśredniej stoczy jeszcze dziś. Jej rywalką będzie reprezentantka Węgier, Anna Hamori.