Pierwsze starcie zaczęło się już podczas ceremonii ważenia. Już wtedy można było się utwierdzić, jak wiele dla Bednarka i Czerklewicza znaczy pojedynek na gali KnockOut Boxing Night 38: Wilk & Maxliga Masters w Dzierżoniowie. Gdy nastał moment tradycyjnego face to face, pięściarze zastygli w długim i przeszywającym spojrzeniu sobie w oczy. Ta walka na to, kto pierwszy "wymięknie", trwała około trzech minut. Osoby funkcyjne już się uśmiechały i mową ciała starały się wybić zawodników z tego "uderzenia", ale obaj byli jak zahipnotyzowani. Nie wiadomo, jak długo byliby w stanie tak się mierzyć na spojrzenia, gdyby nie gest, gdy w pewnej chwili przedzieliła ich... kartka. Bednarek i Czerklewicz dali show. Walka wieczoru pełna emocji Nic dziwnego, że w ringu od początku oglądaliśmy bardzo eksplozywnych pięściarzy. Faworyzowany był Bednarek, zwłaszcza że boksował na swoim terenie, gdzie na co dzień wykuwa formę pod okiem trenera Piotra Wilczewskiego. Szkoleniowiec po walce, gdy z wysokości ringu udzielał wywiadu, znów miał tę swoją charakterystyczną chrypkę, świadczącą o tym, że przez kilkadziesiąt minut solidnie zdzierał gardło. Było wiele momentów, gdy wydawało się, że ten zakontraktowany na 10 rund pojedynek zakończy się przed czasem. Pierwsze wybuchy oglądaliśmy już w pierwszej rundzie, gdy najpierw niemający za sobą kariery amatorskiej Czerklewicz "poczęstował" rodaka mocnym prawym. Tyle że Bednarek, jeszcze w tej samej odsłonie, zdążył mu się odgryźć. Emocje przeniosły się na trybuny, to znaczy mieliśmy głośny doping z obu stron. Przeważała "armia Bednarka", ale w ringu raz po raz mieliśmy dobre trafienia z obu stron. W trzeciej rundzie Czerklewicz znalazł się w opałach, zainkasował kilka ciosów i został zmuszony do przyklęknięcia. Jednak nie dał się wyliczyć. Nasz bokser demoluje, Kubańczyk pięć razy na deskach. Niesamowita trzecia runda Szósta runda była rollercoasterem. Najpierw to Czerklewicz złapał przeciwnika mocnym prawym sierpowym. A gdy dał sobie szansę, by pójść za ciosem, nadział się na kontrujące uderzenie na tułów i sam musiał zagryźć zęby, by przetrwać jeden z kilku kryzysów. Pod koniec walki Czerklewicz raz jeszcze był liczony, co wywołało pewne kontrowersje, ale nie sposób powiedzieć, by arbiter ringowy popełnił zasadniczy błąd. Optycznie pięściarzem nieco lepszym był Bednarek, dodatkowo premiowały go rundy, w których rywal był liczony, dlatego sędziowie punktowi byli jednogłośni. Wszyscy orzekli, że nowym mistrzem Polski w kategorii superśredniej jest Bednarek. Inna sprawa, że zwycięzca za wielokrotne gubienie ochraniacza na zęby również mógł być napomniany odjęciem punktu. Eksperci bokserscy stanowczo zareagowali, że Czerklewicz wcale nie zawiódł. A wyraził to między innymi ceniony ekspert boksu, red. Janusz Pindera. - Również uważam, że Janek nie zawiódł, miał w tej walce swoje dobre momenty i niewiele brakowało, by przechylił szaleć na swoją stronę. Tyle, że Bednarek więcej umie, do tego jest mańkutem z bardzo dobrą prawą ręką, i te argumenty pomogły mu pewnie wygrać. Brawa za emocje! - napisał na portalu X.