- Nie było ciosów, które by mnie oszołomiły, choć dostałem 2-3 mocniejsze uderzenia na głowę, to jednak byłem na to przygotowany. Czekałem na niego, a w czasie treningów moi sparingpartnerzy mówili mi, że na tę walkę wystarczy lewa ręka. W 10. rundzie to właśnie uderzenie lewym prostym oszołomiło Palaciosa, ale się do mnie przykleił jak kleszcz i nie puścił, więc nie udało się skończyć walki - dodał "Diablo". Przypomnijmy, że walka zakończyła się zwycięstwem Polaka na punkty. Sędziowie punktowali 116:112, 117:112, 116:113 na korzyść "Diablo". Włodarczyk liczy na to, że po wyjaśnieniu sprawy z Palaciosem (sobotnia walka była rewanżem za wyrównany pojedynek z kwietnia 2011 roku) czekać go będą poważniejsze wyzwania w ringu. - Mam nadzieję, że teraz będziemy szli cały czas do przodu kroczek po kroczku, i że czekają na mnie nowe wyzwania i jeszcze mocniejsze walki. Jestem gotów boksować na wyjeździe i może się tak zdarzyć, że nie będę mógł wystąpić przed wspaniałą polską publicznością, którą dzisiaj bardzo było słychać. Przepraszam za te dzisiejsze delikatne przestoje w czasie walki, ale to wszystko była moja taktyka. To nie zawsze się udaje i dzisiaj mogło wyglądać, że walczę dość ospale, ale za to okazało się, że bardzo skutecznie - podkreślił Włodarczyk. - Bardzo dziękuję mojemu rywalowi, że zdecydował się na przyjazd do Polski i na walkę na moim terenie. Mieliśmy w planach jeszcze jedną walkę w tym roku, ale zobaczymy czy uda się to zorganizować, jeśli nie to kolejny termin może wypaść w lutym przyszłego roku. Na 2013 rok planujemy w sumie dwie-trzy walki w obronie pasa - zakończył mistrz świata.