"Po zwycięstwie przed niespełna miesiącem nad Portorykańczykiem Francisco Palaciosem utrzymuję formę, wagowo też jest dobrze, nie przekraczam 95-96 kg. Zazwyczaj w tym czasie dochodziłem już do setki. Ciągnie mnie na salę treningową, na razie sam chodzę na siłownię, biegam. Jestem gotowy wyjść na ring jeszcze w tym roku. Bardzo chętnie wybiorę się do Nowej Zelandii" - powiedział "Diablo" Włodarczyk na środowej konferencji prasowej w Warszawie. W 2011 roku czempion WBC odwiedził Australię, gdzie wygrał przez techniczny nokaut w 11. rundzie z Dannym Greenem. Za kilka dni Australijczyk będzie rywalizował z Shane'm Cameronem. Jak się okazuje, Nowozelandczyk noszący przydomek "Górski Wojownik" jest jednym z potencjalnych przeciwników Włodarczyka. "Chętnie wybiorę się do Nowej Zelandii, chciałbym odwiedzić ten kraj i zarobić trochę pieniędzy. Wiecznie boksować nie będę, a moim zamiarem jest zabezpieczenie przyszłości rodzinie" - przyznał zawodnik z podwarszawskiego Piaseczna. "Diablo" Włodarczyk ma podobne plany do legendarnego amerykańskiego boksera Mike'a Tysona. On już karierę zakończył, ale podróżując po świecie zarabia na swym wizerunku. W listopadzie wybiera się do pięciu australijskich miast, chciał też pojechać do Nowej Zelandii. Ze względu na kryminalną przeszłość nie otrzymał jednak wizy wjazdowej. "Szukamy Krzysztofowi interesującego pojedynku na wyjeździe, który ustawi go finansowo. Są pewne rozmowy, ale nie jestem zobowiązany do podawania szczegółów. Jeśli chodzi o Camerona, po wygranej z Greenem być może będzie jedną z opcji na najbliższą przyszłość... Jeśli chodzi o unifikację, to nie taka prosta sprawa, bowiem mistrzowie innych organizacji w junior ciężkiej mają już zaklepane walki. Z kolei na ścieżce po tytuł IBF, należący do Kubańczyka Yoana Hernandeza, jest nasz inny pięściarz Paweł Kołodziej" - przyznał promotor Włodarczyka, Andrzej Wasilewski (KnockOut Promotions). W tzw. ostatecznym eliminatorze Kołodziej ma się spotkać w grudniu w Katowicach z Garrettem Wilsonem (USA).