- Gdy widać to stale i na tak dużą skalę, bez wątpienia jest to zdrada filozofii sportu. W sporcie chodzi o rywalizację i o to, żeby wygrał lepszy. Boks to jeden z najbardziej uczciwych sportów, bo tutaj nie ma zespołów. OK, bokserzy mają swoje zespoły, ale one znajdują się poza ringiem. W ringu jest tylko dwóch dżentelmenów, którzy sprawdzają swoje umiejętności, a ten, który będzie walczyć lepiej, wyeliminuje rywala i wygra. Jeśli jednak przeciwnik stosował doping, a ja nie, to jest to po prostu oszustwo. Oszukiwani są też kibice - powiedział 42-letni Ukrainiec. - W niektórych dyscyplinach chodzi po prostu o to, żeby szybciej pobiec, jeśli więc zażyjesz doping, to wygrasz. W boksie chodzi jednak o fizyczną eliminację drugiej osoby. W historii tego sportu zdarzały się przypadki śmierci zawodników, a gdyby ktoś zginął dlatego, że ktoś stosował doping, to nie byłoby tutaj miejsca na wymówki - dodał. Kliczko ostatnią walkę stoczył w kwietniu ubiegłego roku, przegrywając na Wembley z Anthonym Joshuą (21-0, 20 KO). Kilka miesięcy później ogłosił, że przechodzi na emeryturę. O powrocie do boksu na razie nie myśli, choć nie wyklucza, że stoczy jeszcze kiedyś walkę pokazową w szczytnym celu. - Nigdy nie mów nigdy. Sytuacja może się zmienić. Ludzie często zmieniają kariery. Spójrzcie na Arnolda Schwarzeneggera: był sportowcem, potem aktorem, politykiem, biznesmenem, a teraz troszczy się o naszą planetę. Może wrócę na ring, gdy uznam, że to dobry czas, by pomóc jakiejś fundacji charytatywnej - stwierdził.