- Mam sporo respektu dla Jenningsa i jego osiągnięć. Dobrze porusza się po ringu, jest odpowiednio wyszkolony technicznie i z pewnością czeka mnie trudna przeprawa - powiedział Kliczko. - Czuję radość i zadowolenie z faktu, że znów powalczę w Nowym Jorku, gdzie przecież po raz pierwszy unifikowałem inny pas. W tej hali dochodziło do wielu wspaniałych pojedynków. Nasze spotkanie będzie interesujące, a ja zrobię wszystko by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę - zaczął obrońca pasów WBO, WBA i IBF. - Nasuwa się pytanie, dlaczego Bryant zamiast zagwarantowanej walki z Wilderem o pas WBC wybrał właśnie mnie? Czy dlatego, że jestem najlepszy, czy też może wybrał jego zdaniem łatwiejszą drogę? Oczywiście dziękuję przy okazji stacji HBO i cieszę się, że wracam do waszej ramówki - dodał Kliczko. - Czekałem długo na ten moment, przyszedł czas by zabrać pasy do domu. Tego dnia historia zostanie zapisana na nowo za moją sprawą. Jeden z nas będzie musiał polec przed czasem i wiecie co, nie sądzę bym to ja poległ - ripostował niepokonany challenger. - Spodziewamy się wysprzedanej areny - mówił wczoraj na konferencji prasowej Tom Loeffler ze stajni K2 Promotions. I ma wszelkie podstawy by tak twierdzić. Niektórzy kręcą nosem na starcie Kliczki z Jenningsem, lecz nie kibice w Nowym Jorku. Podczas pierwszej godziny sprzedaży biletów rozeszło się ich aż pięć tysięcy! Wejściówki do osławionej hali Madison Square Garden kosztują 100, 200, 300, 600 i 1000 dolarów. Maksymalnie wejdzie tam 20 789 fanów szermierki na pięści.