Konkurencja nie jest duża, bo większość rywali nie zdołała nawet trafić AJ-a. Wcześniej tylko Dillian Whyte (20-1, 15 KO) potrafił ulokować mocny cios i wstrząsnąć 27-latkiem. Kliczko natomiast jako pierwszy na zawodowym ringu powalił go na deski. Gdy reporter zapytał Joshuę, czy Ukrainiec bił najmocniej, ten odparł po chwili namysłu: - Tak, na zawodowstwie tak. Ma siłę, by cię znokautować, jeśli popełnisz błąd, potrafi zmienić walkę (jednym ciosem - przyp.). Anglik był w zraniony w szóstej rundzie kwietniowej batalii na Wembley, ale ostatecznie to on był górą. W jedenastej odsłonie dwukrotnie posłał przeciwnika na deski, a chwilę później walkę przerwał sędzia. Decydujący był cios podbródkowy, którym Joshua trafił Ukraińca w półdystansie. - Zauważyłem, że w pierwszej minucie każdej rundy bije krótką kombinacją lewy prosty - prawy prosty. Potrzebowałem dziewięciu czy dziesięciu rund, żeby to rozgryźć. Bije z taką mocą, że cały leci za tymi ciosami i może w ten sposób sklinczować. Kiedy więc spróbował tego ponownie, tym razem zrobiłem unik pod jego ręką i wyszedłem z prawym, lewym sierpowym, a potem trafiłem go podbródkowym - tłumaczy AJ. Rewanż Joshua-Kliczko może się odbyć w listopadzie w USA.