41-latek od kilku tygodni myślał nad kolejnym krokiem. Wydawało się już, że w listopadzie w Las Vegas zmierzy się po raz drugi z Joshuą, z którym w kwietniu przegrał przez techniczny nokaut w 11. rundzie na stadionie Wembley. W czwartek oficjalnie poinformował jednak, że zawiesza rękawice na kołku. "Jako bokser zawodowy i profesjonalny osiągnąłem wszystko, o czym marzyłem, a teraz chcę rozpocząć moją drugą karierę, już pozasportową. Nigdy sobie nie wyobrażałem, że mogę mieć tak długą i pełną sukcesów karierę bokserską. Jestem za to bardzo wdzięczny. Chcę podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali, w szczególności mojej rodzinie, mojemu sztabowi i wszystkim kibicom" - oświadczył Ukrainiec. Kliczko w latach 2006-15 posiadał zunifikowany tytuł w wadze ciężkiej. W zawodowej karierze wygrał 64 walki, w tym 53 przez nokaut, doznając tylko pięciu porażek. Był czempionem IBF, WBA, WBO oraz IBO w wadze ciężkiej. Pasy mistrzowskie stracił w listopadzie 2015 roku po przegranej z Brytyjczykiem Tysonem Furym. Półtora roku później został pokonany też przez Joshuę. Ostatnie zwycięstwo świętował ponad dwa lata temu (z Bryantem Jenningsem z USA). Wcześniej Ukrainiec miał serię 23 udanych obron tytułu mistrza globu. Na liście wszech czasów lepszy był tylko legendarny Joe Louis - 25. Kliczko był też mistrzem olimpijskim z Atlanty z 1996 roku. W połowie lat 90. występował w Gwardii Warszawa. "Swoją podróż w świecie sportu rozpocząłem 27 lat temu. To był najlepszy wybór zawodu, jaki mogłem zrobić. Dzięki temu wyborowi podróżowałem po świecie, uczyłem się nowych języków, tworzyłem biznes, pomagałem ludziom w potrzebie" - stwierdził Ukrainiec. "W pewnym momencie życia musimy zmienić naszą karierę i przygotować się na następny rozdział - oczywiście nie jestem wyjątkiem. Mam nadzieję, że moja następna kariera, którą planowałem i nad którą pracowałem już od kilku lat, będzie przynajmniej tak owocna jak sportowa, jeśli nie bardziej" - dodał.