Ukrainiec pozostaje niepokonany od dziesięciu lat. W sobotni wieczór znokautował Australijczyka Aleksa Leapai (30-5-3, 24 KO) w 5. rundzie na ringu w niemieckim Oberhausen i obronił mistrzowskie pasy IBF, WBO, WBA i IBO wagi ciężkiej. W poniedziałek powiedział, że marzy teraz o złotym medalu olimpijskim. "Mam nadzieję, że międzynarodowe władze amatorskiego boksu będą dla mnie uprzejme, a mi nie zabraknie ani zdrowia, ani motywacji, aby za dwa lata wystąpić na igrzyskach" - oświadczył mistrz wagi ciężkiej. Dla władz boksu występ Kliczki na igrzyskach byłby strzałem w dziesiątkę. Byłoby to wydarzenie, które podniosłoby prestiż turnieju i zdecydowanie zwiększyło zainteresowanie boksem. Kliczko z pewnością przyćmiłby inne wielkie gwiazdy podczas największego święta sportu. "Podczas igrzysk olimpijskich w Londynie rozmawiałem z moim ówczesnym trenerem Emanuelem Stewardem. Zachęcał mnie, żebym wystartował w 2016 roku w Rio" - dodał Kliczko. Trener Steward zmarł w październiku 2012 roku, kiedy Kliczko przygotowywał się do walki z Mariuszem Wachem. "Mam już tytuł olimpijski i byłoby wspaniale powtórzyć to doświadczenie dwadzieścia lat później" - powiedział były pięściarz m.in. warszawskiej Gwardii, który triumfował podczas igrzysk w Atlancie w 1996 roku.