Mistrz świata federacji WBC w wadze ciężkiej zapewnia, że pod względem fizycznym czuje się znakomicie, ale nie ukrywa, że jest bliski powieszenia rękawic na kołku. "Pięściarze na moim poziomie zazwyczaj walczą dwa razy w ciągu roku. Stoczyć trzy pojedynki jest już dosyć ciężko. Moje treningi wyglądają tak dobrze, że trener Fritz Sdunek mówi: "możesz boksować do sześćdziesiątki!". Kariera sportowca nie jest jednak wieczna. Sądzę, że zakończę ją w najbliższym czasie. Kiedy konkretnie? Powiem tak: z boksu mogę odejść w każdej chwili" - przyznaje ukraiński bokser. W tym roku Kliczko zamierza po raz drugi startować w wyborach na stanowisko mera Kijowa i jak wskazują badania opinii publicznej, ma spore szanse na zwycięstwo. W opublikowanych na jesieni ubiegłego roku sondażach, lider partii UDAR notował ok. 30-procentowe poparcie. Polityczne zaanagażowanie nie odbija się na sportowej formie Kliczki, o czym przekonują się jego kolejni rywale. "Polityka pochłania wiele mojego czasu, ale treningi w niczym mi nie przeszkadzają, wprost przeciwnie. O siódmej rano zaczynam trening, dwie godziny później jem śniadanie, a o dziesiątej jestem już w biurze. Wieczorem mam zaplanowany drugi trening. Na sport przeznaczam trzy godziny dziennie i czuję się doskonale. Pozostały czas zajmuje polityka" - mówi Kliczko. Obecnie bokser-polityk przebywa na tradycyjnym obozie treningowym w austriackiej, położonej w Alpach wiosce Going Am Wilden Kaiser, gdzie w kompleksie sportowym hotelu Stanglwirt przygotowuje się do potyczki w dobrowolnej obronie pasa WBC z Dereckiem Chisorą. Kolejnym oponentem Kliczki może być kolejny Brytyjczyk - były mistrz świata WBA David Haye, którego w lipcu 2011 roku pokonał na punkty młodszy ze słynnych ukraińskich braci - 35-letni Władimir.