To właśnie "King Kong" miał być rywalem Wildera, lecz wyrywkowa kontrola antydopingowa wykazała obecność w jego organizmie dwóch niedozwolonych substancji, za co w tym tygodniu federacja WBA zawiesiła go na rok. Niemniej 38-latek przyjechał do Nowego Jorku, a w piątek pojawił się na ceremonii ważenia przed starciem Wildera z Bermane'em Stiverne'em (25-2-1, 21 KO). - Omal nie zwymiotowałem, jak go zobaczyłem. Wielu ludzi, w tym ja, myślało, że będę z nim walczyć. Że też ma czelność tak się tutaj pokazywać! - skomentował Wilder. - Cały ten trud, który sobie zadaliśmy... Zapłaciłem Stiverne'owi 600 tys. dolarów z własnej kieszeni, żeby ustąpił i żebym mógł się zmierzyć z tzw. najlepszym. A teraz jeszcze słychać wymówki gości takich jak Anthony Joshua, który mówi, że musi podejść do obowiązkowej obrony tytułu. Zapłać tym ludziom i walcz z najlepszymi! - dodał. Stiverne jest obowiązkowym pretendentem do dzierżonego przez Wildera tytułu WBC. Przed wpadką dopingową Ortiza zgodził się jednak ustąpić i poczekać na starcie ze zwycięzcą. Pojedynek Wilder-Stiverne transmitować będzie Canal+ Sport. Początek w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 2.