Póki co obaj pięściarze wystąpią w najbliższą sobotę podczas gali w Barclays Center na Brooklynie. Rywalem mistrza świata będzie dawny champion - Bermane Stiverne (25-2-1, 21 KO). Naprzeciw Breazeale'a stanie natomiast dobrze nam znany z wygranej z Tomaszem Adamkiem, mocno bijący z prawej ręki Eric Molina (26-4, 19 KO). Jeśli Wilder i Breazeale wygrają, być może będą mieli okazję stanąć znów oko w oko, tym razem już z rękawicami na rękach i w ringu. Poprzednio starli się w... holu hotelowym. - Molina to doświadczony i niebezpieczny zawodnik. Potrafi mocno uderzyć, no i był już między linami z takimi mistrzami jak Wilder czy Joshua. Dodatkowej motywacji dodaje mi jednak fakt, że dzięki tej wygranej mogę dostać walkę właśnie z Wilderem, na której tak bardzo mi zależy. Mamy swoje niedokończone sprawy osobiste - nie ukrywa Breazeale, pogromca naszego Izu Ugonoha. I powraca do wydarzeń z lutego. - On rzucił się na mnie i chciał się bić w holu hotelowym. Jego kumple odpychali nie tylko mnie, ale nawet popychali moją żonę i dzieci. Poleciały ciosy. Moja rodzina ucierpiała i bardzo chciałbym teraz, by zapłacił za to karę. Chcę więc wygrać w sposób przekonujący z Moliną, bo zasługuję na kolejną walkę o mistrzostwo świata. Z lepszymi rywalami radzę sobie lepiej i pokazuję więcej, a Molina po prostu stoi mi na drodze - dodał Breazeale, wspominając spotkanie w hotelu z Wilderem.