W sobotnią noc Wilder posłał Fury'ego dwukrotnie na deski, choć oddał wcześniej większość rund. Każdy z sędziów ocenił pojedynek inaczej, ale ostatecznie skończyło się na remisie. Tym samym "Brązowy Bombardier" po raz ósmy obronił tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBC. - Kocham Deontaya i jego walki, ale wygrał Fury. Ten facet naprawdę potrafi boksować i wie, na czym ten sport polega. Wilder jest szczęściarzem, że dysponuje aż tak mocnym uderzeniem. Ale u mnie nawet pomimo tych dwóch nokdaunów i tak przegrał. Na mojej karcie było w rundach dziewięć do trzech dla Tysona, więc wygrał u mnie czterema punktami. To niesamowite, że Fury zdołał się podnieść po tym drugim nokdaunie. W pierwszej chwili wyglądał jak nieprzytomny, a już za moment zerwał się do dalszej walki. Wilder prawie przez cały wieczór przestrzeliwał swoją prawą ręką. Dużo udowodnił tym pojedynkiem, potwierdził renomę wielkiego punchera, ale Tyson po prostu okazał się lepszym bokserem - stwierdził Smith. - Nie mam wielkiego problemu z remisem. Dwie rundy Deontay wygrał dwoma punktami, więc do remisu potrzebował jeszcze trzech nieznacznie wygranych starć. U mnie nie znalazł tych trzech dodatkowych rund i na mojej karcie przegrał, ale jestem w stanie zaakceptować remis. Największy problem mam z tym arbitrem, na którego karcie Wilder wyraźnie zwyciężył. - Trzeba jednak zaznaczyć, że już drugi raz z rzędu Wilder wychodzi do walki dużo lżejszy niż przeciwnik, a to on jest tym puncherem i to on wyprowadza najgroźniejsze ciosy. Przypomina mi Evandera Holyfielda czy Joe Louisa. Jeszcze większym szokiem był dla mnie fakt, że po tak czystych dwóch ciosach w dwunastej rundzie Tyson zdołał się podnieść, a potem jeszcze wygrać końcówkę rundy. Mówię wam, w sobotę oglądaliśmy dwóch wyjątkowych zawodników. Obaj pokazali elementy wielkiego boksu. Pamiętajmy, że w pewnym momencie Fury ważył już 180 kilogramów, ale wrócił i dał tak kapitalną walkę - zachwycał się postawą Anglika Kellerman. Fury i Wilder to dwóch z trzech najlepszych obecnie pięściarzy królewskiej kategorii. Trzecim "wielkim" jest Anthony Joshua (22-0, 21 KO), mistrz świata organizacji IBF/WBA/WBO. - Z jednej strony Joshua jest lepszym pięściarzem niż Wilder, ale nie tak utalentowanym jak Fury. Z drugiej strony bije mocniej niż Fury, tylko czy on powstałby jak on po ciosach Wildera? - zastanawia się Smith, analizując następne walki pomiędzy wielką trójką.