Anglik zmierzył się z Ukraińcem w listopadzie 2015 roku, choć początkowo walka miała się odbyć w październiku. Termin zmieniono z powodu kontuzji łydki, której nabawi się "Dr Stalowy Młot". - To było szczęście w nieszczęściu, bo byłem przed tym pojedynkiem bardzo chory. Nie było ze mną dobrze, dużo straciłem na wadze. Nawet w listopadzie, po utracie całej tej wagi, ciągle byłem okropny. Ludzie tego nie wiedzą, ale przed walką z Kliczką naprawdę fatalnie wypadałem na sali treningowej. Nie mogłem przeboksować nawet trzech rund na sparingach, bo nie miałem energii - stwierdził Fury. - Miałem całkowicie pusty bak. Są nawet nagrania w sieci, widać, jak sparuję po dwie, trzy rundy, a wszyscy mnie leją. I mój ojciec stwierdził w pewnym momencie: "Kończymy, bo nabawi się rozcięcia!". A ja na to, że jedziemy dalej. To było okropne. Boksowałem w tej walce może na 50 procent, a i tak zdołałem wygrać z wielkim mistrzem - dodał. Fury kończy obecnie przygotowania do hitowej potyczki z mistrzem WBC Deontayem Wilderem (40-0, 39 KO). Walka odbędzie się 1 grudnia w Los Angeles.