33-letni zawodnik w sobotę będzie bronił tytułu WBC w wadze ciężkiej w starciu z rodakiem Dominikiem Breazeale'em. To będzie dla Wildera pierwsza walka od grudniowej potyczki z Brytyjczykiem Tysonem Furym, która zakończyła się kontrowersyjnym remisem. "Życie Breazeale'a wisi na włosku i mam naprawdę to na myśli. Ciągle chcę dopisać zwłoki do swojego bilansu" - powiedział Wilder, który na 41 walk 39 wygrał przed czasem. Zapytany, co ludzie mogą sobie pomyśleć o takich słowach, stwierdził: "Breazeale się o to prosił. To on chciał walki ze mną, a nie ja z nim. Więc jeśli tak się stanie, to się stanie. Boks to brutalny sport. To nie jest sport dla dżentelmenów". "Nie prosimy się o bicie po twarzy, ale i tak to robimy. I można zapytać się dowolnego lekarza na świecie, a powie, że głowa nie powinna być bita. Poza tym, teraz są szczególnie niedobre relacje pomiędzy nami. To jedyny sport, gdzie można kogoś zabić i jednocześnie dostać za to pieniądze. I to jest legalne. Dlaczego więc mam nie skorzystać ze swojego prawa?" - mówił Wilder. 33-letni Breazeale przegrał tylko jedną walkę na 21, z Brytyjczykiem Anthonym Joshuą w 2016 roku. Pawo