Werdykt sędziów w pojedynku o mistrzostwo świata federacji WBC wagi junior ciężkiej, ocenił natomiast jako skandal i zwykłe złodziejstwo. "Znam Krzyśka od wielu lat i trzymałem kciuki za jego wygraną. Sam ma jednak chyba świadomość, że w tym pojedynku nie walczył tak, jak sam by tego oczekiwał od siebie. Palacios był chyba dla wszystkich zaskoczeniem. Dzięki genialnej wręcz pracy nóg, dobrego przygotowania taktycznego i psychicznego pokazał kawał dobrego boksu. Nie należy go winić za ogólny obraz tej walki. Robił to, co do niego należało. Taktyka przyjęta na samym początku przynosiła efekty. Dlatego też konsekwentnie ją realizował" - napisał na swoim blogu były bokser, który w grudniu 2010 roku ogłosił zakończenie kariery. "Nie wiem z jakiego powodu Krzysiek nic nie zmieniał w swoim boksie. Nie rozumiem dlaczego tylko Paweł Skrzecz próbował wymusić na nim bardziej aktywną postawę. Przecież gołym okiem przegrywał walkę do wiwatu. Nie rozumiem też dlaczego dostał do ręki mikrofon przed ogłoszeniem werdyktu. Te wszystkie dziwne rzeczy poprzedziły jedynie to, czego nie można określić innym słowem, jak tylko - skandal! - stwierdził Zegan. Pojedynek Włodarczyka z Palaciosem w bydgoskiej hali "Łuczniczka" trwał pełne dwanaście rund. Sędziowie zdecydowali w stosunku głosów 2-1 o obronie pasa przez "Diablo". "Chcę być dobrze zrozumiany, więc podkreślam jeszcze raz, że trzymałem kciuki za Polaka. W momencie werdyktu jednak nie ma już mowy o trzymaniu kciuków. Każdy kibic, który przychodzi na walkę, liczy na to, że będzie ona pozbawiona jakichś okołoringowych układów. Moim zdaniem Palacios wygrał ten pojedynek trzema punktami. I to nie jest tak, że mieliśmy do czynienia z wyrównanym pojedynkiem, który mógł iść w obie strony. Tutaj rundy były bardzo klarowne. Dlatego już przed werdyktem można było stwierdzić jasno, że punktacja na korzyć 'Diablo' będzie, niestety, złodziejstwem" - nie ma wątpliwości Zegan. "Telewizja była dumna, że transmisję z tej walki przekazano na kilka państw. Szkoda, że po walce nikt nie potrafił przyznać, iż pokazano za granicą, że potrafimy nie tylko organizować wspaniałe gale (gratulacje za oprawę dla organizatorów), ale także oszukiwać. Czytałem komentarze kibiców zagranicznych, którzy byli w szoku oceniając to co się stało w Bydgoszczy" - napisał zniesmaczony były bokser.