Do pierwszej rundy obydwaj pięściarze przystąpili z wielkim respektem do siebie, miało miejsce głównie wzajemne badanie się i padało niezbyt wiele ciosów. Od rundy drugiej akcja zaczęła się rozkręcać i w Madison Square Garden zaczęło padać więcej ciosów, jak i dłuższe kombinacje, wtedy też zaczęliśmy oglądać Łomaczenkę jak z poprzednich walk - wielki luz, świetna praca nóg i balans tułowia. Linares nie pozostawał jednak dłużny i z pomocą swojego dużego zasięgu ramion odpowiadał mocnymi bezpośrednimi ciosami i kombinacjami, co raczej mało któremu z rywali "Hi-Techa" się do tej pory udawało. Do rundy numer sześć Linares wyszedł z myślą, aby od początku narzucić wysokie tempo, mocno przyspieszył i trafił Ukraińca bardzo mocnym prawym prostym, kładąc go na deski. Był to pierwszy w karierze nokdaun Łomaczenki. Wasyl co prawda szybko się pozbierał, ale widać było, że liczenie to mocno go stonowało, nie rozkręcał już tak długich kombinacji i więcej czasu spędzał za podwójną gardą. Powrót do swojego domyślnego stylu nastąpił dla ukraińskiego mistrza od rundy ósmej, a w dziesiątej Łomaczence udało się "ustrzelić" Linaresa z chirurgiczną precyzją ciosem na wątrobę, po którym Kolumbijczyk uklęknął na deskach i nie był w stanie kontynuować już pojedynku. Tak oto po zdobyciu tytułu mistrzowskiego w kategorii piórkowej oraz superpiórkowej, Ukrainiec dołożył dziś również pas WBA wagi lekkiej.