- Przeniosłem się do wagi super piórkowej, mając nadzieję, że nie będzie tu tylu tchórzów, ilu jest w piórkowej. Wygląda na to, że się myliłem. Mówię to do wszystkich innych mistrzów w tych kategoriach wagowych: nie jesteście mistrzami, tylko biznesmenami. Złymi biznesmenami. Unikając ryzyka, oszukujecie kibiców boksu, a to jest zły biznes - stwierdził 28-letni pięściarz. Łomaczenko stoczy kolejną walkę 8 kwietnia na przedmieściach Waszyngtonu. Jego rywalem będzie Jason Sosa (20-1-4, 15 KO), a w stawce znajdzie się należący do Ukraińca tytuł WBO. Bokserzy mieli też rywalizować o pas WBA, ale federacja z siedzibą w Panamie pozbawiła Sosy tego trofeum za to, że Amerykanin zgodził się rywalizować o inny czempionat. - To polityczna decyzja. Jasne, że chciałbym zunifikować tytuły, ale i tak cieszę się, że zaboksuję z jednym z najlepszych zawodników w tej wadze. Zgodził się na walkę, nie był jak cała reszta, wszyscy ci mistrzowie, którzy uciekają jak szczury. Dla nich liczą się pieniądze, nie chwała - skomentował Łomaczenko.