Wasyl Łomaczenko w boksie amatorskim wygrał wszystko. Dwukrotnie zdobył złoty medal olimpijski (w Pekinie i Londynie), był także mistrzem świata (w latach 2009 i 2011) i Europy (2008). Na amatorskich ringach walczył prawie 400 razy. Wygrał 396 pojedynków, przegrywając zaledwie...jeden. Pogromcą Łomaczenki był Albert Selimow. Ukrainiec dwukrotnie zrewanżował mu się za to niepowodzenie. W boksie amatorskim nie miał nic więcej do zdobycia, dlatego w 2013 roku zadebiutował wśród zawodowców. Debiut wielkiego boksera musiał mieć odpowiednią rangę, dlatego Wasyl nie walczył z jakimś anonimem na podrzędnej gali, tylko z mocnym Jose Ramirezem. Stawką pojedynku w Las Vegas był pas WBO International w wadze piórkowej. Łomaczenko zwyciężył przez nokaut w czwartej rundzie i w pierwszej zawodowej walce od razu sięgnął po cenne trofeum. Już w drugiej czekało go starcie o pełnoprawny tytuł mistrza świata WBO. Po zaciętej walce Ukrainiec przegrał jednak na punkty z Orlando Salido, chociaż sędziowie nie byli jednomyślni. Dwóch opowiedziało się za Meksykaninem (116:112, 115:113), jeden wyżej ocenił Łomaczenkę (115:113). Salido chociaż pokonał Ukraińca nie zdobył tytułu, ponieważ nie zmieścił się w limicie wagi piórkowej. Być może utytułowany pięściarz wkrótce znów stanie przed szansą wywalczenia mistrzowskiego pasa. Jak podaje Bokser.org powołując się na magazyn "The Ring", prezydent federacji WBO chciałby, żeby Łomaczenko i Gary Russell Jr zmierzyli się w walce o pas jego organizacji. Drugie podejście do mistrzowskiego pasa w trzeciej zawodowej walce? To byłoby coś!