- Taktyka była taka, aby w pierwszej fazie każdej rundy rywal mógł się wystrzelać. Później do głosu miałem dochodzić ja i tak też było. Oglądałem wiele walk Fieldsa i wiedziałem, że kondycyjnie nie jest w stanie wytrzymać dwunastu rund - powiedział Wach tuż po walce. - Fields się mnie nie przestraszył. Jeśli już, to wspaniałej polskiej publiczności. Nie przyjąłem wielu ciosów, ale gdy Fields trafiał, to naprawdę mocno. Mogę przysiąc, że jego uderzenia z prawej ręki mój nos solidnie odczuł - przyznał 32-letni pięściarz grupy Global Boxing Promotions. Przed walką z 37-letnim Amerykaninem mówiło się, że zwycięstwo przybliży Wacha do walki o mistrzostwo świata. Ambicje polskiego boksera sięgają coraz wyżej i w następnym pojedynku chciałby zmierzyć się z pięściarzem ze światowej czołówki najcięższej kategorii. - Kolejną walkę chciałbym stoczyć już pięściarzem znajdującym się w pierwszej dziesiątce światowego rankingu - deklaruje polski "Wiking".