Spotkanie w Krakowie rozpoczęło się od ogłoszenia wiadomości, że nie dotrze na nie jeden z dwóch aktorów. Powodem absencji Szpilki miała być rzekoma awaria samochodu w drodze z Warszawy. Wach nie omieszkał odnieść się do kłopotów swojego najbliższego rywala. - Dziękuję z całego serca, że przyszliście zobaczyć mój trening medialny. Miało być nas dwóch, ale niestety jeden zawodnik nie dojechał. Mam nadzieję, że 10 listopada pojawi się w Gliwicach - mówił 39-letni Wach, po tym jak dał pokaz boksu na specjalnie zorganizowanym treningu. - Gdyby Szpilka miał problemy z dojazdem na walkę, mogę mu wysłać bilet na pendolino w pierwszej klasie z Warszawy do Krakowa - śmiał się z młodszego kolegi Wach w rozmowie z dziennikarzami po treningu. Polski "Wiking" zdaje się być pewny swego przed pojedynkiem ze Szpilką. Zapewniał, że ciężkie treningi nie mogą pójść na marne. - Czuję się dobrze i to jest najważniejsze. Trenowałem solidnie, po trzy treningi dziennie. Były pobudki o 3.30, biegaliśmy w góry, gdy jeszcze nikogo nie było na szlakach. To mnie mobilizowało - opowiadał o swoim okresie przygotowawczym Wach. - Dostaję kopa w jaja i zapierdzielam. Wiem, że nie mogę tego spieprzyć. Zrobię wszystko, żeby 10 listopada napsuć Arturowi jak najwięcej krwi - podkreślił. - Wszyscy mnie nakręcają. Muszę być takim zwierzęciem, nie odpuścić mu nawet na centymetr, spychać go do lin i zadawać ciosy - mówił Wach przed walką ze Szpilką. 10 listopada minie sześć lat od pamiętnej walki Wacha o mistrzostwo świata z Władymirem Kliczką. Polak przegrał tamto starcie na punkty. W sobotę zmierzy się z mniej wymagającym rywalem, choć, jak powiedział, niełatwo było znaleźć sparingpartnera zbliżonego stylem do Szpilki. - Najważniejsze dla nas było znalezienie mańkuta, walczącego z odwrotnej pozycji. Nie koncentrowałem się na silnych ciosach, tylko na zadawaniu ich jak największej liczby, na szybkości i dynamice - mówił Wach. - Codziennie mój sztab mobilizuje mnie, przypomina, że to dla mnie bardzo ważna walka. Nie mogę czekać do ostatniego gongu. Chcąc myśleć o bezdyskusyjnym zwycięstwie, muszę ten pojedynek rozstrzygnąć przed czasem - zaznaczył "Wiking". - Ile daję sobie szans na zwycięstwo? 98 procent - podsumował Wach. WS