- Artur uwierzył, że jest wspaniały, Arturowi wszystko się należy i Artur nic nie musi. Artur lekceważy wszystkich, dorosłych, młodych, słowem wszystkich wokoło, a najbardziej tych, którzy mówią o nim nie tak, jak on chciałby to usłyszeć. Tu jest jego problem. Ego rozbudowane do monstrualnych rozmiarów, ale niczym nieuzasadnione. Ja jeszcze rozumiem wielkiego mistrza, który popadłby w wielki egoizm... W pewnym momencie nie miał kto dać mu w mordę. Wszyscy zaczęli wszystko robić pod niego, a Artuś obrastał w piórka. Do tego wiele rzeczy mu się wybaczało, bo od początku był atrakcyjny biznesowo, bo ogniskował uwagę, a problem się nawarstwiał - tak w głośnej rozmowie z Interią, opublikowanej pod koniec lipca 2017 roku, mówił trener Zbigniew Raubo. Ten sam, który przed laty doprowadził "Szpilę" do największego sukcesu w karierze amatorskiej, w postaci wicemistrzostwa Europy kadetów w 2005 roku. Wasilewski: To jest konflikt, który jest wstydem dla Artura Szpilki Dariusz Michalczewski stawia "warunek" Tomaszowi Adamkowi. "Rozmieniłby się na drobne, kabaret do potęgi entej" Nie ma też żadnej wątpliwości, że Szpilka od tego czasu przeszedł gigantyczną przemianę. Z czupurnego sportowca, któremu wystarczyła iskra, by sprowokować go do "wybuchu", stał się nieporównywanie bardziej opanowanym człowiekiem. To lekcja wyciągnięta między innymi z porażek, a także sumy wydarzeń, które nagromadziły się w jego życiu. Dzisiaj świat widziany oczami Szpilki ma mnóstwo barw, a nie jest wyłącznie czarno-biały. Jednocześnie nieprzerwanie da się dostrzec, że choć pewne waśnie Szpilka puścił w niepamięć, akurat z Krzysztofem Włodarczykiem nigdy nie odbudował choćby przyzwoitych relacji. Między sportowcami w dalszym ciągu iskrzy, a granica została przekroczona kilka lat temu, gdy doszło do fizycznej scysji. Wydawało się, że najlepszym rozwiązaniem konfliktu, na sportowych zasadach, po którym - gdy opadnie bitewny kurz - może pojawi się trochę więcej szacunku, będzie pojedynek bokserski. Ten rozdział jednak nigdy się nie napisał i najpewniej wszystko jest już zaprzepaszczone, bo Szpilka dziś jest zawodnikiem MMA, dlatego formułę starcia z nieporównywalnie bardziej utytułowanym byłym kolegą z jednej grupy chciałby rozszerzyć o dodatkową paletę uderzeń. - Może być w małych rękawicach, może być w boksie, może być bez parteru, ale z kolanami, z łokciami, ze wszystkim. Normalna taka uliczna walka. On dobrze wie dlaczego, mówię o Krzyśku. A jak nie, to niech sobie boksuje w Białymstoku - mówił Szpilka w niedawnej rozmowie z mma.pl. A w wywiadzie dla "Kanału Sportowego" dodał między innymi pod adresem Włodarczyka, że "po pierwsze to jest tchórz". Andrzej Wasilewski nie jest w stanie zaakceptować tej gigantycznej animozji, w której pojawiają się tak uwłaczające słowa. To wszystko sprawia, że Wasilewski wyznał, iż mentalnie nastąpiło jego całkowite rozstanie z byłym podopiecznym, który w swoim szczytowym okresie kariery cieszył się olbrzymią popularnością. - Krzysiek był wielokrotnym mistrzem świata, Artur - nad czym boleję - nie osiągnął w boksie nic oprócz zarobienia pieniędzy. To jest moja porażka, bo bardzo w Artura wierzyłem. Myślę, że żaden promotor nie opiekował się swoim zawodnikiem tak, jak my Arturem. Robiliśmy wszystko. Niezależnie, czy siedział w zakładzie karnym, czy miał kłopoty z wjazdem do Ameryki - dokonywaliśmy cudów. On emocje wkładał wielkie, ale sukcesów sportowych poza Polską za dużych nie odniósł. Mówienie więc, że Krzysiek, który wychodził do Rachima Czakijewa przy 10 tysiącach Dagestańczyków w Moskwie, jest tchórzem, jest po prostu śmieszne. Bójki uliczne zostawmy chuliganom i bandziorom - uderzył w mocne tony szef Knockout Promotions. Niedawno Andrzej Wasilewski wściekł się w studiu TVP Sport, gdy odnosząc się do stanowiska innego swojego byłego podopiecznego Krzysztofa Głowackiego, który obrał identyczny kierunek jak Szpilka, wyciągnął telefon, pokazując fragment korespondencji z "Główką". A chwilę później dodał, że kolejne tego typu sugestie, pokazujące go w negatywnym świetle, będą kończyć się w sądzie. Wyraźnie w tym tonie, tym razem w odniesieniu właśnie do Artura Szpilki, odniósł się w rzeczonym wywiadzie. - Myślę, że Artur powinien się troszkę uspokoić, przysiąść na czterech literach. Niech zajmuje się sobą. Bo inaczej zacznę odpowiadać. A mam mnóstwo materiałów, SMS-ów, zdjęć - wszystkiego. Niech każdy zajmie się sobą, bo ja tyle lat chłopaków broniłem. Udzielałem się w różnych dyskusjach - i mądrych, i głupich - w których zawsze za nimi stawałem. A gdy teraz to oni zaczynają być agresywniejsi, to tak, jak ostatnio powiedziałem w programie telewizyjnym — ja też takim będę. I wtedy się możemy sprawdzać - na wszystkie SMS-y, whatsappy, maile, podatki, faktury. Jeżeli chcemy wejść na wojenną ścieżkę, to będziemy wchodzić. Tylko po co? - zakończył pytaniem Wasilewski.