Dla Jenkinsa, który już jako amator dał się poznać jako bardzo solidny pięściarz, ostatnie tygodnie były bardzo trudne. Jak się okazało, przez fatalne wyniki badań, musi zakończyć trwającą od ponad 10 lat zawodową karierę. Jenkins za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazał wiadomość o przejściu na emeryturę i wyjaśnił, że w przyszłości chce być wparciem dla swojej rodziny. Walijczyk odbył rozmowę z byłym bokserem Garym Lockettem i to pomogło mu podjąć decyzję. Ryzyko było za duże "Niedawno miałem rutynowe badanie mózgu, które wykazało pewne nieprawidłowości w porównaniu z zeszłorocznym badaniem, co oznacza, że gdybym miał kontynuować boks, narażałbym się na ryzyko. Ciężka walka lub nawet wymagający sparing może skutkować zwiększonym ryzykiem wczesnej demencji lub chorobą Parkinsona" - dodał Jenkins. Dodał również, że mając rodzinę, nie może już ryzykować swoim zdrowiem, bo musi myśleć o bliskich i o tym, by zapewnić im odpowiednie warunki bytowe. "Nie mogę pozwolić sobie na takie ryzyko" - jasno zaznaczył. Jenkins zadebiutował na ringu 12 lat temu w swoim rodzinnym mieście Swansea. Na swoim koncie ma 23 zwycięstwa, trzy remisy i siedem porażek w 33 walkach. W latach 2019-2021 był mistrzem Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Narodów w wadze półśredniej. Koniec marzeń o powrocie Jako zawodowiec Jenkins pokonał między innymi byłego zunifikowanego mistrza świata Juliusa Indongo czy też Polaka Arkadiusza Małka. Swój ostatni pojedynek stoczył w sierpniu 2022 roku, kiedy to przegrał z Tyronem McKenną. Szykował się do powrotu na ring. Po badaniach wiadomo już, że pojedynek z McKenną był jego ostatnią walką w ringu.