W nocy z piątku na sobotę Brown siedział ze swoją 19-letnią kuzynką w samochodzie na parkingu w dzielnicy East Garfield Park, gdy podjechał do nich inny pojazd. Z niego padły strzały - pięściarz został trafiony w głowę, a kobieta w nogę. Jej stan jest dobry, natomiast życia Browna nie udało się uratować."Zginął za nic. Ci ludzie w Chicago strzelają bez powodu. Co innego, gdyby był gangsterem albo sprzedawał narkotyki. Ale on nie robił nic z tych rzeczy" - powiedział znany menedżer Cameron Dunkin, który współpracował z 25-latkiem."Mówiłem mu, żeby się wyniósł, żeby opuścił Chicago. Za każdym razem gdy był już gotowy, trener George Hernandez dzwonił i mówił, że nie wyjedzie. To smutne, że nie mogą opuścić tego środowiska" - dodał.Chicago od dawna zmaga się z problemem przestępczości, który szczególnie nasilił się w tym roku. Od stycznia w mieście postrzelonych zostało ponad cztery tysiące osób, a od kul zginęło już przeszło 660.