Usyk zmienił decyzję, głównym bohaterem Polak. Wolta Ukraińca od kulis
Ołeksandr Usyk zapowiedział, że jeszcze nie zamierza zawieszać rękawic na kołku. Niekwestionowany mistrz świata wagi ciężkiej wkrótce rozpocznie intensywne przygotowania do kolejnej walki, a niebawem poznamy efekt negocjacji i nazwisko przeciwnika dla Ukraińca. W obozie czempiona ważną rolę odgrywa dr Jakub Chycki, naukowiec z AWF Katowice, który stał się łakomym kąskiem dla innych pięściarzy. Niedawno musiał podjął ważną decyzję, która nie zapadłaby bez słowa "tak" z ust Usyka. Poznaliśmy nieco kulisów.

Nie ma żadnych wątpliwości, że pojawienie się Jakuba Chyckiego w sztabie Ołeksandra Usyka okazało się być strzałem w dziesiątkę. W końcu nie kto inny, jak sam Ukrainiec, już parokrotnie publicznie podkreślał zasługi, jakie do cyklu przygotowawczego wniósł naukowiec z naszego kraju. Chodzi także o dużo szerzej zakrojone działania, bo konikiem Polaka jest monitorowanie mózgów pięściarzy, aby nie trzeba było płacić najwyższej ceny za uprawianie tego niezwykle trudnego i obciążającego dla zdrowia sportu.
Usyk dał zielone światło dr Chyckiemu. Kulisy współpracy z Joshuą
Dr Chycki w rozmowie z Interią, przeprowadzoną po rewanżowej walce Usyka z Tysonem Furym, dokładnie i bardzo drobiazgowo opowiedział o tym, na czym polega jego praca na rzecz Ukraińca. Zarysował także drogę, jaką pokonał wewnątrz zespołu, aby zyskać uznanie i stać się kluczowym ogniwem w planowaniu obciążeń oraz monitorowania, dzień w dzień, organizmu wybitnego mistrza, lecz coraz mocniej wyeksploatowanego.
- W większości opieramy się o dane obiektywne: wskaźniki, parametry oraz wyniki. W tej chwili, po powołaniu "Ready to Science", na obozie mamy w pełni wyposażone laboratoria, które pozwalają nam pozyskiwać wartościowe dane oceniające etapowe efekty treningu, diagnozować stan fizjologiczny zawodników, ale także, co dla nas bardzo wartościowe, prowadzić projekty naukowe - mówił nam fachowiec.
Efekty pracy Polaka z Ukraińcem nie umykają uwadze również innym pięściarzom, jak m.in. byłemu mistrzowi świata w wadze ciężkiej, Anthony'emu Joshui. 36-letni Brytyjczyk stwierdził, że na finiszu kariery także chętnie poszuka rezerw, które oferuje dzisiejsza nauka.
Niedawno media obiegły zdjęcia z Katowic, gdzie Joshua przechodził specjalistyczne badania pod okiem Chyckiego. Mało kto jednak wie, jakie były kulisy tej historii, a to udało się zgłębić Interii.
Gdy Joshua przyszedł do Chyckiego, usłyszał od niego, że w pojedynkę nie może zdecydować, bo jego pracodawcą jest Usyk. Dopiero Usyk powiedział, że choć walczył dwa razy z Joshuą i obie walki z nim wygrał, to bardzo go szanuje, bo tak jak on jest mistrzem olimpijskim. W związku z tym stwierdził, że jak najbardziej można mu pomóc, dając zielone światło. I tak rozpoczęła się ta współpraca - usłyszeliśmy od osoby dobrze zorientowanej w sprawie.
Decyzja Usyka była znacznie szersza, bo Joshua dostał także "klucze do domu Ukraińca", czyli razem z dr Chyckim mógł udać się do jego osobistego ośrodka przygotowań w Hiszpanii. A konkretnie nieopodal Walencji, do miejscowości Gandia. "AJ" przybył ze swoim zespołem, ale mnóstwo do powiedzenia (najwięcej?) miał właśnie doktor ze Śląska. Obiekt jest wyposażony między innymi w aparaturę, która jest codziennym narzędziem pracy naukowca.
W organizmie Joshui jest wielkie pole do popisu. Przez lata Brytyjczyk trenował tak, że w warstwie wizualnej wyglądał jak Mr. Universe, ale sylwetka Adonisa nie do końca jest skrojona pod wymagania boksu. W konsekwencji złoty medalista olimpijski w wielu walkach zapowietrzał się tak, że aż bolały oczy. Potwierdza to nasz rozmówca, że Joshua ma nieprzeciętną siłę, ale jego piętą achillesową jest właśnie licha kondycja. - Potrzeba wiele miesięcy konsekwentnej pracy, około pół roku, żeby Chycki poprawił Joshuę - stwierdził.
Decyzja Usyka ws. Brytyjczyka tym bardziej została podjęta "na tak", iż wydaje się już niemożliwe, aby drogi obu pięściarzy zdążyły się po raz trzeci skrzyżować. Właściwie, z ich punktu widzenia, nie ma takiej opcji. Tymczasem Ukrainiec zmienił kluczową decyzję, bowiem niedawno zapowiadał, że planuje pożegnanie z boksem po najbliższej walce. Według najnowszej wersji ogłosił, że zaplanował boksowanie do 41. roku życia. Z naszych informacji wynika, że w optymistycznym scenariuszu widzi przed sobą jeszcze pięć walk, ale równie dobrze może skończyć się na dwóch-trzech pojedynkach. Wszystko zależy od jego głowy i potencjalnych urazów, które mogłyby przyspieszyć decyzję.
- Współpraca z Chyckim jest niesamowita, on go odmładza i daje w treningu kluczowe bodźce. Usyk miał zawsze dyscyplinę, ale nowatorstwo Kuby go motywuje. A motywacja w takim wieku i przy takich sukcesach, gdy wszystko już osiągnąłeś, jest najważniejsza - mówi osoba znająca temat.
Prawdopodobnie kolejnym rywalem Usyka będzie brytyjski pięściarz Fabio Wardley, który niespodziewanie, a dla wielu sensacyjnie, pokonał kilkanaście dni temu faworyzowanego Josepha Parkera. Wardley wywalczył tytuł tymczasowego mistrza świata WBO wagi ciężkiej, czyli nieoficjalnie ustawił się na pole position do starcia z Ukraińcem. Według przekazanych nam informacji, do 25. zawodowego występu Usyka mogłoby dojść w marcu 2026 roku.
Artur Gac













