Trzej sędziowie punktowali 117-110 dla panującego mistrza, który po raz drugi obronił pas WBO w wadze cruiser. We wrześniu ubiegłego roku Ukrainiec odebrał pas Krzysztofowi Głowackiemu. Usyk po raz kolejny bardzo wolno wszedł w walkę. Szybki na nogach, śliski Amerykanin wymykał mu się i od czasu do czasu trafiał niegroźnymi ciosami prostymi. Pierwsze trzy rundy mogły zostać wygrane przez Huntera, ale w kolejnych dwóch inicjatywę przejął już czempion, który zaczął łapać rytm i namierzać cel. Szczególnie ciosy na tułów robiły wrażenie na pretendencie. Gdy pojedynek wyrównał się na kartach punktowych, Usyk spuścił nieco z tonu, by trochę odpocząć. Hunter wykorzystał ten moment i znów był aktywniejszym pięściarzem. W dziesiątej rundzie Usyk ponownie wrzucił wysoki bieg i coraz mocniej rozbijał rywala. W końcówce Hunter był zraniony, ale nie było zagrożenia przegraną przed czasem. Mistrzowskie rundy to już popis Ukraińca. Jego ciosy na tułów w końcu zaczęły się kumulować. Zmęczony Hunter bił bez nóg i skrętu tułowaia, przyjmował coraz więcej. W ostatnim starciu Usyk sprawił Amerykaninowi prawdziwe lanie. Przez kilkadziesiąt sekund Hunter był obijany na skraju nokautu. Gdy zawodnik z USA zatoczył się po jednej z bomb i podtrzymały go liny, sędzia ringowy wyliczył go do ośmiu. Wydawało się, że Usyk zdąży wykończyć robotę, ale sam nieco się wystrzelał i potrzebował chwili na odzyskanie oddechu, a kiedy ponowił atak i znów zranił Huntera, zabrzmiał gong.